Marc Maron: Panicked
ID | 13212085 |
---|---|
Movie Name | Marc Maron: Panicked |
Release Name | Marc.Maron.Panicked.2025.2160p.4K.WEB.x265.10bit.AAC5.1-[YTS.MX] |
Year | 2025 |
Kind | movie |
Language | Polish |
IMDB ID | 36048590 |
Format | srt |
1
00:00:07,173 --> 00:00:13,263
MARC MARON: ATAK PANIKI
2
00:00:15,000 --> 00:00:21,074
Watch Online Movies and Series for FREE
www.osdb.link/lm
3
00:00:25,692 --> 00:00:30,030
Dziękuję.
4
00:00:31,406 --> 00:00:32,532
Dzięki.
5
00:00:34,492 --> 00:00:35,577
Dzięki.
6
00:00:38,329 --> 00:00:40,790
Mam się świetnie.
7
00:00:42,834 --> 00:00:45,336
Wszystko wokół idzie świetnie.
8
00:00:46,129 --> 00:00:49,716
Byłem sceptyczny, jak mówił,
że przywróci czasy naszej świetności,
9
00:00:51,468 --> 00:00:54,344
ale nie sądziłem,
że będzie aż tak świetnie.
10
00:00:54,345 --> 00:00:58,767
Każdy dzień jest
świetniejszy od poprzedniego.
11
00:01:01,144 --> 00:01:03,396
I końca nie widać.
12
00:01:04,022 --> 00:01:06,441
Mamy na tronie
13
00:01:07,108 --> 00:01:09,110
klauna socjopatę,
14
00:01:09,986 --> 00:01:14,282
u jego boku autystycznego techno-faszystę,
15
00:01:15,617 --> 00:01:20,497
a zastępcą szefa sztabu
został Żyd-nazista.
16
00:01:22,999 --> 00:01:25,293
Gość ma nosa do ludzi.
17
00:01:30,048 --> 00:01:32,717
A jego zwolennicy?
18
00:01:33,218 --> 00:01:37,764
Armia przydupasów, cwaniaków,
kolaborantów i sfrustrowanych nerdów,
19
00:01:38,181 --> 00:01:40,141
których nikt kijem nie tknie.
20
00:01:44,687 --> 00:01:47,482
Biali nacjonaliści, krypto-świry,
21
00:01:48,274 --> 00:01:50,902
nawiedzeńcy, chrześcijańscy faszyści...
22
00:01:51,653 --> 00:01:53,988
I jakieś pięćdziesiąt milionów ludzi,
23
00:01:54,197 --> 00:01:57,659
którzy stwierdzili, że lubią gościa.
24
00:02:00,245 --> 00:02:03,248
Ich nienawidzę najbardziej.
25
00:02:11,589 --> 00:02:15,426
Podobnie jak republikanów,
głosujących dla jednej sprawy.
26
00:02:15,635 --> 00:02:18,138
Jak już wchodzić w bagno - to na całego.
I to w reichsmarkach.
27
00:02:23,393 --> 00:02:26,103
Mam znajomych w branży,
28
00:02:26,104 --> 00:02:31,441
którzy też głosowali
na niego z dwóch powodów.
29
00:02:31,442 --> 00:02:37,322
Po pierwsze są anty-<i>woke.</i>
Bo nie daj boże pomóc słabszym, prawda?
30
00:02:37,323 --> 00:02:39,826
To logiczne.
31
00:02:40,827 --> 00:02:43,453
Po drugie: wolność słowa.
32
00:02:43,454 --> 00:02:46,373
Bali się, że ktoś im ją odbierze,
33
00:02:46,374 --> 00:02:48,084
choć to naciągane.
34
00:02:48,918 --> 00:02:51,503
Pieprzą bzdury i spotykają się z reakcją,
35
00:02:51,504 --> 00:02:53,298
a potem jęczą, że tak nie można.
36
00:02:56,759 --> 00:02:58,594
Prawda jest taka,
37
00:02:58,595 --> 00:03:01,097
że chcieli
bezkarnie rzucać słowem „debil”.
38
00:03:01,681 --> 00:03:03,474
Cała krucjata o jedną obelgę.
39
00:03:04,726 --> 00:03:07,644
A że w pakiecie dostali rozpad państwa,
40
00:03:07,645 --> 00:03:10,147
krach światowej gospodarki,
41
00:03:10,148 --> 00:03:12,774
deportacje imigrantów,
42
00:03:12,775 --> 00:03:15,277
cenzurę...
43
00:03:15,278 --> 00:03:18,864
ograniczanie praw
kobiet i osób LGBTQ,
44
00:03:18,865 --> 00:03:22,284
i powrót autorytaryzmu...
Aż chciałoby się zapytać:
45
00:03:22,285 --> 00:03:24,704
„Warto było, pieprzony debilu?”.
46
00:03:26,873 --> 00:03:27,916
Pewnie...
47
00:03:35,173 --> 00:03:37,174
niektórzy stwierdzą, że tak,
48
00:03:37,175 --> 00:03:41,012
bo mogą teraz w swoich podcastach
odważnie mówić prawdę.
49
00:03:45,642 --> 00:03:48,394
Prawda już nie obroni się sama.
50
00:03:50,855 --> 00:03:52,941
I zostaliśmy z najgorszym z Kennedych.
51
00:03:55,151 --> 00:03:56,152
Umówmy się,
52
00:03:57,153 --> 00:03:58,946
cała rodzinka miała za uszami,
53
00:03:58,947 --> 00:04:01,574
ale ten to kompletny zjeb.
54
00:04:05,411 --> 00:04:09,122
Zaczną się pytania,
których nie słyszeliśmy od dekad:
55
00:04:09,123 --> 00:04:12,043
„Stary, masz polio?
56
00:04:14,504 --> 00:04:16,214
Słabo.
57
00:04:17,090 --> 00:04:19,717
Ale Tesla robi żelazne płuca.
58
00:04:21,094 --> 00:04:23,554
Trochę toporne, ale za to kuloodporne.
59
00:04:24,389 --> 00:04:27,433
Mają też hak na przyczepkę,
więc wciąż możesz z nami jeździć.
60
00:04:31,646 --> 00:04:34,857
Bo wiesz, w aucie nie nosimy masek”.
61
00:04:37,318 --> 00:04:40,321
Albo inne pytanie:
62
00:04:40,905 --> 00:04:41,989
„Jak było w Paryżu?”.
63
00:04:41,990 --> 00:04:44,450
„Było lepiej zanim leżał w Rosji.
64
00:04:46,995 --> 00:04:49,539
Teraz bagietki są na kartki”.
65
00:05:03,094 --> 00:05:07,514
Nie wiem już, co robić,
66
00:05:07,515 --> 00:05:10,309
przeciw czemu protestować.
67
00:05:10,310 --> 00:05:14,105
Co, mam zrobić transparent
z napisem: „Proszę! Dość!
68
00:05:15,481 --> 00:05:17,191
To jakiś obłęd!”.
69
00:05:18,067 --> 00:05:20,152
Trochę inwencji twórczej
70
00:05:20,153 --> 00:05:23,823
przy słowach „dość” i „obłęd”,
i może ktoś posłucha.
71
00:05:25,533 --> 00:05:28,035
Pytam ludzi, co robić.
72
00:05:28,036 --> 00:05:29,202
Kumpel mówi mi:
73
00:05:29,203 --> 00:05:32,081
„Nic. Bądź porządnym gościem,
74
00:05:32,832 --> 00:05:34,917
szanuj ludzi
75
00:05:35,168 --> 00:05:38,129
i znajdź w życiu sens”.
76
00:05:38,504 --> 00:05:40,423
A ja na to: „Kurwa!
77
00:05:43,301 --> 00:05:45,136
Sens?
78
00:05:45,720 --> 00:05:48,139
Mogą być obowiązki domowe?”.
79
00:05:50,892 --> 00:05:53,185
Jak mam dwa, trzy porządne punkty
80
00:05:53,186 --> 00:05:55,855
na liście do zrobienia
to od razu czuję sens życia.
81
00:05:58,900 --> 00:06:01,610
Ludzie bojkotują Target, Teslę,
82
00:06:01,611 --> 00:06:03,321
Amazona...
83
00:06:03,654 --> 00:06:05,281
Powodzenia.
84
00:06:06,282 --> 00:06:09,202
Jak tu żyć bez Amazona?
85
00:06:09,452 --> 00:06:12,497
W analogowym świecie
załatwienie czegoś może zająć tygodnie!
86
00:06:13,456 --> 00:06:16,209
Po wszystko trzeba by lecieć do Chin.
87
00:06:18,961 --> 00:06:22,298
Raz odważyłem się wejść w ten świat...
88
00:06:22,840 --> 00:06:24,759
żeby kupić odkurzacz.
89
00:06:25,176 --> 00:06:26,636
Z misją.
90
00:06:27,762 --> 00:06:29,429
Przytargałem go do domu
91
00:06:29,430 --> 00:06:33,726
i wyryłem na nim:
„Ten odkurzacz zabija faszystów”.
92
00:06:38,189 --> 00:06:39,732
Robię, co mogę.
93
00:06:40,775 --> 00:06:42,317
Część z was nie załapała,
94
00:06:42,318 --> 00:06:44,653
a część wciąż nie przetrawiła,
95
00:06:44,654 --> 00:06:47,448
że użyłem słowa „debil”.
96
00:06:50,827 --> 00:06:52,829
Znam swoją publikę.
97
00:06:53,871 --> 00:06:55,915
Jutro dostanę dwa maile:
98
00:06:58,042 --> 00:07:03,213
„Wiem, że to była satyra,
ale to i tak rani”.
99
00:07:03,214 --> 00:07:05,675
Kumam.
100
00:07:06,050 --> 00:07:10,054
Postępowcy muszą wreszcie się nauczyć,
jak nie psuć ludziom nastroju.
101
00:07:14,267 --> 00:07:16,560
Rozumiem, że to ważkie sprawy,
ale ogarnijcie,
102
00:07:16,561 --> 00:07:22,024
że przez wasze święte oburzenie
popchnęliśmy Amerykę w faszyzm.
103
00:07:31,742 --> 00:07:34,495
Nikt nie psuje grilla
skuteczniej niż liberał.
104
00:07:41,461 --> 00:07:44,380
„Chcesz coś z rusztu?”
„A co z ludobójstwem?”
105
00:07:47,258 --> 00:07:49,968
„To benefit dla ofiar ludobójstwa”.
106
00:07:49,969 --> 00:07:52,304
„A macie wege burgery?”
107
00:07:52,305 --> 00:07:53,598
„Nie mamy.
108
00:07:54,849 --> 00:07:55,849
Chcesz hambuksa?”
109
00:07:55,850 --> 00:07:57,935
„Nie zjem trupa”.
„Dobra...
110
00:07:59,270 --> 00:08:01,898
idź, tam masz hummus”.
111
00:08:07,695 --> 00:08:10,864
Bycie na lewo w Ameryce
112
00:08:10,865 --> 00:08:13,909
to przedziwna sprawa.
113
00:08:13,910 --> 00:08:16,203
Chcemy dobrze,
114
00:08:16,204 --> 00:08:17,496
ale nie wiemy jak.
115
00:08:17,497 --> 00:08:21,667
Bo tu nigdy nie istniała
zjednoczona lewica.
116
00:08:21,959 --> 00:08:25,879
Każdy, całym sercem
skupia się na swoim problemiku
117
00:08:25,880 --> 00:08:29,466
i czuje swoje sprawstwo.
118
00:08:29,467 --> 00:08:31,343
Nie mówię, że to nic nie daje,
119
00:08:31,344 --> 00:08:33,678
ale no właśnie.
120
00:08:33,679 --> 00:08:36,765
Sam ostatnio miałem
taki lewicowy dylemat.
121
00:08:36,766 --> 00:08:42,980
Przeszedłem na mleko sojowe.
122
00:08:43,523 --> 00:08:46,107
Wiem, sojowe jest już passé,
123
00:08:46,108 --> 00:08:49,277
ale jestem na diecie roślinnej
i potrzebuję białka.
124
00:08:49,278 --> 00:08:54,116
Kupiłem <i>Edensoy</i> -
klasyka w kartonie, super jakość.
125
00:08:54,367 --> 00:08:57,702
Tak się tym podjarałem,
126
00:08:57,703 --> 00:09:01,498
w końcu robię coś dobrego dla planety,
127
00:09:01,499 --> 00:09:03,500
że opowiedziałem o tym w podcaście.
128
00:09:03,501 --> 00:09:05,795
Następnego dnia dostaję maila:
129
00:09:06,420 --> 00:09:09,173
„Radzę przemyśleć wybór producenta”.
130
00:09:11,050 --> 00:09:13,302
Z linkiem.
131
00:09:15,638 --> 00:09:18,098
Oczami wyobraźni już widzę:
132
00:09:18,099 --> 00:09:21,101
bankructwo, kradzież tożsamości,
133
00:09:21,102 --> 00:09:24,564
albo przejście do innego
wymiaru świadomości,
134
00:09:25,022 --> 00:09:26,983
ale pieprzyć to, klikam.
135
00:09:30,945 --> 00:09:33,738
Był tam artykuł o Edensoy.
136
00:09:33,739 --> 00:09:36,324
Ogólnie firma spoko,
dobrze pozyskuje składniki,
137
00:09:36,325 --> 00:09:39,119
ale założyciele są religijni.
138
00:09:39,120 --> 00:09:40,371
Są pro-life.
139
00:09:40,538 --> 00:09:42,914
I tu wjeżdża mój liberalny dramat:
140
00:09:42,915 --> 00:09:47,086
„Noż kurwa mać!”.
141
00:09:48,421 --> 00:09:50,423
Lubię to mleko!
142
00:09:51,090 --> 00:09:57,638
„Czy jeśli przestanę, to coś zmieni?”
143
00:09:58,514 --> 00:10:00,808
Męczyłem się z tym kilka godzin.
144
00:10:02,184 --> 00:10:04,645
Piję je dalej.
145
00:10:06,731 --> 00:10:08,566
Ale już bez przyjemności.
146
00:10:10,318 --> 00:10:11,444
I to, moi drodzy,
147
00:10:11,736 --> 00:10:14,780
jest progresywne zwycięstwo.
148
00:10:19,368 --> 00:10:23,623
Mamy swoje wady:
jesteśmy wrażliwi, sfrustrowani,
149
00:10:23,998 --> 00:10:26,249
zadufani w sobie...
150
00:10:26,250 --> 00:10:29,503
Właściwie to jesteśmy kaput.
151
00:10:31,380 --> 00:10:33,299
Ale przynajmniej skręcamy w lewo.
152
00:10:34,550 --> 00:10:36,636
Nie jesteśmy pełnymi jadu fiutami.
153
00:10:37,094 --> 00:10:39,722
Prostytuujemy empatię:
154
00:10:40,931 --> 00:10:43,058
„Może pomóc?”.
155
00:10:43,059 --> 00:10:46,228
„Nie trzeba”.
„Ale ja chcę! Pozwól sobie pomóc!”
156
00:10:50,191 --> 00:10:54,527
Mam swoje problemy. Psychiczne.
157
00:10:54,528 --> 00:11:00,241
Którymi nie wiem, jak się zająć.
Myśli nie dają mi spokoju.
158
00:11:00,242 --> 00:11:02,369
Ludzie mówią: „Musisz wyłączyć mózg”.
159
00:11:02,370 --> 00:11:04,455
Ale ja nie kumam, co do mnie mówisz.
160
00:11:04,747 --> 00:11:06,498
Co to w ogóle znaczy?
161
00:11:06,499 --> 00:11:09,000
Jak tylko mój mózg
wchodzi w stan spoczynku,
162
00:11:09,001 --> 00:11:12,004
jego inna część się zapala
i otwiera „folder zmartwień”.
163
00:11:13,714 --> 00:11:17,843
„Lista jest długa -
bierzmy się do roboty!”
164
00:11:19,053 --> 00:11:21,846
Nachodzą mnie katastroficzne myśli.
165
00:11:21,847 --> 00:11:27,560
Być może to zaburzenie, ale według mnie
to realistyczne podejście do życia.
166
00:11:27,561 --> 00:11:29,396
Jak spodziewasz się najgorszego,
167
00:11:29,397 --> 00:11:32,108
wszystko powyżej to bonus.
168
00:11:33,109 --> 00:11:35,527
Tylko, że człowiek się od tego wypala.
169
00:11:35,528 --> 00:11:38,196
Dla przykładu...
170
00:11:38,197 --> 00:11:40,657
Jeśli teraz miałbym pół minuty ciszy,
171
00:11:40,658 --> 00:11:43,535
zacząłbym się zastanawiać,
czy mój kot, Charlie
172
00:11:43,536 --> 00:11:45,454
nie powiesi się na sznurku od żaluzji.
173
00:11:47,998 --> 00:11:52,670
Mogę o tym myśleć godzinami.
174
00:11:53,379 --> 00:11:56,631
Albo gdy dziewczyna nie odpisuje
do mnie od kwadransa.
175
00:11:56,632 --> 00:11:58,759
„Pewnie leży martwa w aucie.
176
00:12:00,010 --> 00:12:03,681
Co ja teraz zrobię z jej psem?”
177
00:12:07,977 --> 00:12:10,019
To pewnie mechanizm obronny.
178
00:12:10,020 --> 00:12:13,273
Mózg tworzy własny horror,
179
00:12:13,274 --> 00:12:16,609
żeby zrównoważyć
grozę prawdziwego świata.
180
00:12:16,610 --> 00:12:19,864
„Zrobię ci tu jeszcze gorzej -
181
00:12:20,197 --> 00:12:22,032
to będzie jak szczepionka”.
182
00:12:23,659 --> 00:12:26,953
Mam też swój rytuał
przed podróżą samolotem.
183
00:12:26,954 --> 00:12:29,414
Nie lubię latać, ale czasem muszę.
184
00:12:29,415 --> 00:12:32,752
Teraz, jak pozwalniali kontrolerów lotów,
jest jeszcze gorzej.
185
00:12:33,419 --> 00:12:36,671
Zapinam pas i wyobrażam sobie,
jak typ w wieży krzyczy:
186
00:12:36,672 --> 00:12:38,424
„Sam tego nie ogarnę!
187
00:12:39,842 --> 00:12:42,011
Gdzie są wszyscy?!
188
00:12:42,803 --> 00:12:43,845
Dajcie kawę!
189
00:12:43,846 --> 00:12:47,183
Nie odkleję oczu od ekranu!
Za dużo się dzieje!”
190
00:12:51,687 --> 00:12:54,774
Więc siedzę w samolocie,
191
00:12:55,107 --> 00:12:57,233
gapię się na ludzi
192
00:12:57,234 --> 00:13:01,362
i wizualizuję katastrofę:
193
00:13:01,363 --> 00:13:03,531
krzyki, rzygi,
194
00:13:03,532 --> 00:13:06,242
modlitwy, dyndające maski,
195
00:13:06,243 --> 00:13:08,953
niebieska woda z kibla pod sufitem.
196
00:13:08,954 --> 00:13:12,458
Jak już to przejdę,
jestem gotowy do startu.
197
00:13:13,292 --> 00:13:15,084
Co mi to daje?
198
00:13:15,085 --> 00:13:17,629
To, że jak
rzeczywiście stanie się najgorsze,
199
00:13:17,630 --> 00:13:20,007
będę mógł błysnąć:
„Wiedziałem, że tak będzie.
200
00:13:21,467 --> 00:13:24,929
Od początku wyglądałeś mi na beksę”.
201
00:13:28,933 --> 00:13:31,643
Nie wiem, czy to normalne.
202
00:13:31,644 --> 00:13:38,150
Może z tej paniki
rodzi się cała moja kreatywność?
203
00:13:38,442 --> 00:13:41,903
Może wydobywam złoto z rzeki lęku?
204
00:13:41,904 --> 00:13:45,449
Nie mogę być tego pewien.
205
00:13:45,699 --> 00:13:49,661
W każdym razie to męczące.
Zgłosiłem się z tym do psychiatry.
206
00:13:49,662 --> 00:13:51,955
Nie przez Zooma,
207
00:13:51,956 --> 00:13:53,706
chciałem leżeć na kozetce
208
00:13:53,707 --> 00:13:56,502
i przez godzinę oceniać typa w fotelu.
209
00:13:58,546 --> 00:14:01,757
Mam mały opór przed lekami.
210
00:14:02,049 --> 00:14:04,300
Psychotropami.
211
00:14:04,301 --> 00:14:09,180
Wiem, że pomagają i mówiono mi,
żeby po nich nie jeździć.
212
00:14:09,181 --> 00:14:13,309
Nie neguję ich skuteczności.
213
00:14:13,310 --> 00:14:16,479
Ale opowiem wam, jak ja to czuję.
214
00:14:16,480 --> 00:14:19,733
Mój kot Charlie ma pewien kłopot.
215
00:14:20,776 --> 00:14:24,196
Jak wyjeżdżam, obsrywa całe mieszkanie.
216
00:14:24,321 --> 00:14:25,781
Symbolicznie sra na mnie.
217
00:14:27,116 --> 00:14:28,701
Do tego atakuje inne koty.
218
00:14:28,909 --> 00:14:34,831
I to nie są zwykłe bobki.
Dosłownie zemsta Montezumy!
219
00:14:34,832 --> 00:14:38,836
Za każdym razem to samo:
smród, syczenie - totalny chaos.
220
00:14:39,962 --> 00:14:42,630
Dzwonię do wetki:
221
00:14:42,631 --> 00:14:46,259
„Mój kot obsrywa mieszkanie i bije koty”.
222
00:14:46,260 --> 00:14:52,182
Słyszę, że to lęk separacyjny
i kolka ze stresu.
223
00:14:52,600 --> 00:14:55,227
Pytam, co robić?
224
00:14:55,728 --> 00:15:00,316
Na co ona, że zwykle przepisują
takim kotom Prozac.
225
00:15:00,566 --> 00:15:04,862
Mówię, że nie jestem przekonany.
226
00:15:05,154 --> 00:15:08,449
„Marc, on cię zasrywa!
227
00:15:11,952 --> 00:15:13,745
Terroryzuje stado!”
228
00:15:13,746 --> 00:15:17,708
„Tak, ale chcę, żeby był sobą.
229
00:15:19,752 --> 00:15:22,129
Nie chcę go ograniczać”.
230
00:15:23,672 --> 00:15:26,717
Tym samym nie mogę się doczekać,
aż wejdę jutro do domu.
231
00:15:29,303 --> 00:15:33,556
Ale wracając do psychiatry,
powiedziałem mu co się ze mną dzieje.
232
00:15:33,557 --> 00:15:36,810
Diagnoza: to nie depresja.
Tyle to wiem.
233
00:15:37,144 --> 00:15:39,103
I lęk obsesyjny.
234
00:15:39,104 --> 00:15:44,902
Kiedyś zdałem sobie sprawę
z pewnego zjawiska.
235
00:15:45,110 --> 00:15:50,698
To stany lękowe tak mnie wycieńczyły,
236
00:15:50,699 --> 00:15:53,077
że mózg stwierdził, że woli być smutny.
237
00:15:54,912 --> 00:15:58,457
Smutek to strefa komfortu po spirali lęku.
238
00:15:59,667 --> 00:16:03,212
Mówię lekarzowi,
że nie chcę psychotropów,
239
00:16:03,337 --> 00:16:05,338
więc ten proponuje mi inny lek.
240
00:16:05,339 --> 00:16:07,424
Haczyk w tym, że nie działa na ludzi.
241
00:16:09,885 --> 00:16:12,513
„To coś dla mnie”, mówię.
242
00:16:12,638 --> 00:16:14,890
„Właśnie czegoś takiego szukałem”.
243
00:16:15,307 --> 00:16:18,143
Dla jasności - nie działa.
244
00:16:21,397 --> 00:16:23,231
Spójrzcie, w jakim świecie żyjemy.
245
00:16:23,232 --> 00:16:28,153
Ludzie choć odrobinę myślący widzą,
że nie jest dobrze.
246
00:16:28,779 --> 00:16:33,616
I ostatnio mnie olśniło:
247
00:16:33,617 --> 00:16:36,662
„Marc, po prostu bądź zabawny!
248
00:16:36,912 --> 00:16:38,539
Ludzie tego potrzebują”.
249
00:16:38,872 --> 00:16:41,959
To była dla mnie nowość,
250
00:16:44,336 --> 00:16:49,008
bo nie z takim planem wchodziłem na scenę.
251
00:16:49,174 --> 00:16:53,886
Miałem dla ludzi przekaz,
a że się z niego śmiali...
252
00:16:53,887 --> 00:16:57,266
Cóż... grunt, że działa.
253
00:16:58,350 --> 00:17:00,601
Robię to od tak dawna,
254
00:17:00,602 --> 00:17:05,440
czemu nie zacząć robić tego z intencją?
255
00:17:05,441 --> 00:17:10,362
Nie jestem typem showmana,
który zapełnia stadiony.
256
00:17:11,530 --> 00:17:13,407
Zawsze im odmawiam.
257
00:17:15,451 --> 00:17:17,452
Może jeden dałbym radę zapełnić,
258
00:17:17,453 --> 00:17:22,082
pod warunkiem,
że fanów zgarnęłyby autokary
259
00:17:22,624 --> 00:17:23,916
odjeżdżające z parkingów
260
00:17:23,917 --> 00:17:27,004
pod sklepami
z bio żywnością w wybranych miastach.
261
00:17:30,507 --> 00:17:32,216
Nie znoszę kasyn,
262
00:17:32,217 --> 00:17:36,012
są obleśne i działają mi na nerwy.
263
00:17:36,013 --> 00:17:38,598
I choć mógłbym, nie występuję w nich.
264
00:17:38,599 --> 00:17:42,519
I nie sądzę, żeby któryś z moich fanów
znalazł się w Vegas z własnej woli.
265
00:17:48,233 --> 00:17:50,902
Jeśli ktoś, kto mnie lubi,
jest właśnie w Vegas,
266
00:17:50,903 --> 00:17:53,362
to pewnie chodzi teraz po ulicy i jęczy:
267
00:17:53,363 --> 00:17:55,741
„Jenny! Czemu, kurwa, akurat tutaj?”.
268
00:18:00,871 --> 00:18:02,538
Nawet jak jesteś moim psychofanem
269
00:18:02,539 --> 00:18:06,542
i zobaczysz mój plakat w kasynie,
270
00:18:06,543 --> 00:18:10,255
to stwierdzisz: „To już przesada.
271
00:18:12,466 --> 00:18:16,804
Kocham gościa, ale poczekam,
aż będzie w pipidówie obok nas”.
272
00:18:17,429 --> 00:18:21,100
To zrozumiałe.
273
00:18:22,059 --> 00:18:28,356
Ludzie potrzebują czasem się rozerwać
przy czymś lekkim i przyjemnym.
274
00:18:28,357 --> 00:18:31,568
Co zaraz spróbuję wam zapewnić.
275
00:18:46,333 --> 00:18:49,128
Pamiętacie, jak Los Angeles
stanęło w ogniu?
276
00:18:52,881 --> 00:18:56,676
Żywioł wymknął się spod kontroli.
277
00:18:56,677 --> 00:18:59,053
Wybuchły dwa ogromne
i masa małych pożarów.
278
00:18:59,054 --> 00:19:01,305
Co za traumatyczny, schizowy czas.
279
00:19:01,306 --> 00:19:05,017
Każdy miał taką apkę,
280
00:19:05,018 --> 00:19:08,146
która pokazywała pożary
w czasie rzeczywistym.
281
00:19:08,147 --> 00:19:11,816
Odświeżałem to gówno
co trzy minuty, jak nawiedzony.
282
00:19:11,817 --> 00:19:16,113
Wszędzie iskry. Masakra.
283
00:19:16,238 --> 00:19:17,905
Do tego nie ogarniałem tej apki -
284
00:19:17,906 --> 00:19:21,200
za dużo podobnych kolorów!
285
00:19:21,201 --> 00:19:25,288
Ognista czerwień - pożar,
zgaszona czerwień - prawie pożar,
286
00:19:25,289 --> 00:19:28,207
czerwień rubinowa - „myśli o pożarze”.
287
00:19:28,208 --> 00:19:30,418
Kolejne odcienie:
288
00:19:30,419 --> 00:19:31,962
„Ewakuacja”,
289
00:19:32,087 --> 00:19:34,046
„Zastanów się nad ewakuacją”
290
00:19:34,047 --> 00:19:36,924
i „Bądź gotowy do ewakuacji”.
291
00:19:36,925 --> 00:19:39,010
Nie wiedziałem, co robić!
292
00:19:39,011 --> 00:19:43,724
Obowiązkowe ewakuacje. Kompletny chaos.
293
00:19:43,974 --> 00:19:49,146
Pożary wybuchają jeden po drugim,
294
00:19:49,646 --> 00:19:52,940
a w tym wszystkim,
295
00:19:52,941 --> 00:19:56,652
miał przyjechać do mnie gościu,
żeby pomalować przeciekający sufit.
296
00:19:56,653 --> 00:19:58,905
Godzina 7:30,
297
00:19:58,906 --> 00:20:00,573
zjawia się malarz.
298
00:20:00,574 --> 00:20:06,078
Patrzę w apkę - mamy przesrane.
299
00:20:06,079 --> 00:20:10,291
Ale malarz wysiada z wiadrami:
„To co, malujemy?”.
300
00:20:10,292 --> 00:20:12,002
„A pożary?” - pytam grzecznie.
301
00:20:14,338 --> 00:20:16,047
Gościu mówi, że są daleko.
302
00:20:16,048 --> 00:20:17,506
Mam chwilę zawahania...
303
00:20:17,507 --> 00:20:21,511
„Ale skoro tak twierdzisz,
to jedziesz z koksem”.
304
00:20:28,143 --> 00:20:30,269
Wyjmujemy z furgonetki narzędzia,
305
00:20:30,270 --> 00:20:32,188
a nagle nad nami
306
00:20:32,189 --> 00:20:37,069
pojawia się chmura czarnego dymu
i zasnuwa całą dzielnicę.
307
00:20:37,194 --> 00:20:40,279
Pewniaczek patrzy w niebo i mówi:
308
00:20:40,280 --> 00:20:41,657
„Lepiej pan stąd spada”.
309
00:20:43,367 --> 00:20:45,327
Pakuje manatki i odjeżdża.
310
00:20:45,535 --> 00:20:48,704
„Psia krew, miałem rację”.
Wkracza atak paniki.
311
00:20:48,705 --> 00:20:54,169
Mam trzy kociaki i jedną klatkę.
312
00:20:56,171 --> 00:20:59,508
To nie film porno - to moje życie.
313
00:20:59,716 --> 00:21:01,384
Ci bez kotów zaczną się mądrzyć:
314
00:21:01,385 --> 00:21:03,302
„Nie mogłeś ich wrzucić do jednej?”
315
00:21:03,303 --> 00:21:05,347
Pojebało was?
316
00:21:07,557 --> 00:21:10,018
Cud, jeśli uda mi się
do niej zaciągnąć jednego.
317
00:21:10,644 --> 00:21:11,811
Muszę mieć transporter,
318
00:21:11,812 --> 00:21:14,230
jak zabieram
któregoś z kotów do weterynarza,
319
00:21:14,231 --> 00:21:16,065
ale nawet wtedy
320
00:21:16,066 --> 00:21:18,901
przygotowuję się na to
psychicznie już dzień wcześniej,
321
00:21:18,902 --> 00:21:24,950
bo wiem, że mam jedno podejście.
322
00:21:25,909 --> 00:21:27,451
Jak mi spierdoli,
323
00:21:27,452 --> 00:21:30,080
to nigdy się nie dowiem,
czemu sra w całym domu.
324
00:21:31,290 --> 00:21:33,624
Ale jestem w domu, adrenalina buzuje,
325
00:21:33,625 --> 00:21:37,003
a mówią, że wtedy człowiek
może podnieść nawet samochód.
326
00:21:37,004 --> 00:21:39,088
Pełen fokus, tryb „życie lub śmierć”
327
00:21:39,089 --> 00:21:42,174
i hop, Charlie w sekundę siedzi w klatce.
328
00:21:42,175 --> 00:21:45,095
„Mam cię, zasrańcu!”
329
00:21:50,767 --> 00:21:52,560
Zostały: Sammy i Buster.
330
00:21:52,561 --> 00:21:54,687
Co zrobić z tymi gamoniami?
331
00:21:54,688 --> 00:21:55,939
Przypominam sobie,
332
00:21:56,898 --> 00:22:00,693
że na werandzie stoi kosz wiklinowy,
333
00:22:00,694 --> 00:22:04,113
którego już dawno miałem się pozbyć.
334
00:22:04,114 --> 00:22:06,824
Sammy ląduje w koszu.
335
00:22:06,825 --> 00:22:09,161
Zabezpieczam go drutem.
336
00:22:09,703 --> 00:22:11,746
Patrzę na Bustera,
337
00:22:11,747 --> 00:22:14,041
„Dla ciebie, koleżko, karton z Amazona”.
338
00:22:16,585 --> 00:22:18,627
Wrzucam go do pudła,
339
00:22:18,628 --> 00:22:21,131
oklejam taśmą,
jakbym miał go wysłać za granicę.
340
00:22:22,466 --> 00:22:24,843
Napierdalam dziurki długopisem,
341
00:22:25,510 --> 00:22:28,055
patrzę na swoje dzieła i myślę:
„Geniusz!”.
342
00:22:30,140 --> 00:22:31,766
Ale co teraz?
343
00:22:31,767 --> 00:22:34,143
Torba ratunkowa.
344
00:22:34,144 --> 00:22:37,271
Wszyscy od dawna trąbili,
że trzeba ją mieć w domu.
345
00:22:37,272 --> 00:22:39,566
„Musisz być przygotowany,
jak coś pierdolnie.”
346
00:22:39,733 --> 00:22:43,070
Googluję, co ma być w takiej torbie.
347
00:22:43,528 --> 00:22:45,321
Totalny Mad Max:
348
00:22:45,322 --> 00:22:49,158
radio na korbkę, lampa naftowa,
349
00:22:49,159 --> 00:22:50,576
żarcie w proszku...
350
00:22:50,577 --> 00:22:52,662
„Chcę tylko przejechać przez Hollywood!”.
351
00:22:53,413 --> 00:22:55,831
Wkładam do torby dwie pary gaci,
352
00:22:55,832 --> 00:22:58,668
bluzę z kapturem i cały hajs,
jaki miałem na chacie.
353
00:22:59,044 --> 00:23:00,586
Myślę:
354
00:23:00,587 --> 00:23:07,386
„Będą punkty kontrolne -
trzeba będzie smarować”.
355
00:23:09,471 --> 00:23:14,559
Zapaczkowane koty w aucie,
torba w bagażniku.
356
00:23:14,684 --> 00:23:19,105
Patrzę ostatni raz na dom,
bo nie wiem, czy nie pójdzie z dymem.
357
00:23:19,106 --> 00:23:21,191
Z tyłu głowy myśl: „Najwyższy czas”.
358
00:23:23,735 --> 00:23:27,656
Mam w domu tyle szajsu,
który zalega tam od czterdziestu lat!
359
00:23:28,740 --> 00:23:30,951
Teraz zacznę z czystą kartą.
360
00:23:31,201 --> 00:23:34,621
Choć wciąż mam zamiar
przeczytać te książki ze studiów.
361
00:23:35,622 --> 00:23:40,627
Nadal się łudzę, że kiedyś przebrnę
przez całą twórczość Alexandra Pope’a.
362
00:23:41,461 --> 00:23:45,382
Był ważnym satyrykiem,
powinienem znać jego dzieła.
363
00:23:47,801 --> 00:23:50,761
Żegnam się z domem
i wsiadam do auta. Bez planu.
364
00:23:50,762 --> 00:23:53,472
Po prostu uciekam od dymu.
365
00:23:53,473 --> 00:23:56,893
Mija pięć minut,
a każdy z kotów opróżnił już pęcherz
366
00:23:57,477 --> 00:24:00,981
i kiszki do swojego transportera.
367
00:24:02,190 --> 00:24:05,527
Wóz capi jaki schronisko dla kotów,
368
00:24:05,902 --> 00:24:09,531
a ja już wiem,
że będę musiał wypieprzyć samochód,
369
00:24:12,451 --> 00:24:18,707
bo cokolwiek wycieka z kartonu Bustera,
nigdy nie zejdzie z tapicerki.
370
00:24:20,375 --> 00:24:22,460
Jadę dalej, sam nie wiem gdzie
371
00:24:22,461 --> 00:24:25,380
i nagle myśl: „Dokupię dwa transportery”.
372
00:24:25,964 --> 00:24:32,845
Jadę do Petco - otwierają za godzinę.
373
00:24:32,846 --> 00:24:38,477
No to siedzę na parkingu w Toyocie,
która wali jak kuweta,
374
00:24:39,060 --> 00:24:40,353
z trzema miauczącymi kotami...
375
00:24:42,689 --> 00:24:44,900
i nachodzi mnie głęboka refleksja:
376
00:24:45,484 --> 00:24:47,486
to moje życie.
377
00:24:50,697 --> 00:24:52,199
Tak właśnie skończę.
378
00:24:55,994 --> 00:24:59,997
Wchodzę, kupuję dwie klatki,
379
00:24:59,998 --> 00:25:02,625
plus żwirek i żarcie,
380
00:25:02,626 --> 00:25:04,503
które mogłem wziąć z domu.
381
00:25:06,379 --> 00:25:10,800
Ale nie pomyślałem o torbie
ratunkowej dla kotów. Egoista.
382
00:25:12,344 --> 00:25:14,553
Jadę dalej - nadal nie wiem gdzie.
383
00:25:14,554 --> 00:25:16,805
Ludzie pytają:
384
00:25:16,806 --> 00:25:18,892
„Czemu nie zatrzymasz się u znajomych?”.
385
00:25:19,351 --> 00:25:21,352
Czemu?!
386
00:25:21,353 --> 00:25:24,480
Nie nocuję u ludzi nawet,
kiedy zapraszają mnie na wakacje!
387
00:25:24,481 --> 00:25:27,275
Po co spać po znajomych,
388
00:25:27,400 --> 00:25:30,737
jak stać mnie na hotel?
Po co się katować?
389
00:25:31,530 --> 00:25:34,491
Potem leżysz w nocy i myślisz:
„Ciekawe, czy to był mój ręcznik”.
390
00:25:36,117 --> 00:25:37,786
Po co?
391
00:25:38,954 --> 00:25:41,372
Rano wchodzisz do kuchni,
392
00:25:41,373 --> 00:25:45,417
a ci już nakładają naleśniki.
„Nie chcę naleśników!
393
00:25:45,418 --> 00:25:47,921
Chcę do hotelu!
394
00:25:48,463 --> 00:25:51,131
I nie chcę wyjść na dupka,
ale potrzebuję przestrzeni.
395
00:25:51,132 --> 00:25:53,510
Aha, i zwaliłem konia w ręcznik gościnny!”
396
00:25:56,972 --> 00:25:58,848
Co w hotelu byłoby w porządku.
397
00:26:02,686 --> 00:26:06,690
Znajduję Hampton Inn w Hollywood,
398
00:26:06,815 --> 00:26:09,858
hotel okupowany przez ludzi z ewakuacji.
399
00:26:09,859 --> 00:26:11,235
Atmosfera kiepska.
400
00:26:11,236 --> 00:26:17,700
Pytam na recepcji o pokój
i czy akceptują zwierzęta.
401
00:26:17,701 --> 00:26:20,578
„Jeden pokój - jeden futrzak”.
402
00:26:20,579 --> 00:26:23,581
Dobra, myślę, da się to ugrać,
403
00:26:23,582 --> 00:26:25,332
bo mam tylko jeden transporter.
404
00:26:25,333 --> 00:26:30,462
I odstawiam w lobby szopkę,
chociaż im i tak wszystko jedno.
405
00:26:30,463 --> 00:26:33,966
Mówi się, że obsługa klienta
zeszła na psy, że zaniedbują obowiązki.
406
00:26:33,967 --> 00:26:36,343
Ale spójrzcie na pozytywy:
407
00:26:36,344 --> 00:26:38,722
zaniedbują obowiązki!
408
00:26:39,889 --> 00:26:43,309
Więc niosę ten transporter:
„Oto mój jedyny zwierz!”.
409
00:26:43,310 --> 00:26:46,270
Biorę go na górę,
410
00:26:46,271 --> 00:26:50,650
wracam z wózkiem hotelowym,
ładuję kosz, pudło, torbę
411
00:26:51,484 --> 00:26:55,572
i idę dumnie: „Oto mój dobytek!”.
412
00:26:56,990 --> 00:26:58,867
Nagle w koszu miauczy Sammy.
413
00:26:59,367 --> 00:27:01,786
„Co to mogło być? Niebywałe.
414
00:27:02,621 --> 00:27:05,707
Sprawdzę w pokoju”.
415
00:27:08,209 --> 00:27:10,045
Wchodzę na górę,
416
00:27:10,754 --> 00:27:12,504
składam nowe transportery
417
00:27:12,505 --> 00:27:15,257
i pakuję w nie koty.
418
00:27:15,258 --> 00:27:19,512
Jest 10:30, a ja siedzę w hotelu
z trzema kotami i gotówką w łapie.
419
00:27:21,598 --> 00:27:24,225
Jakbym czekał na jakiś szemrany deal.
420
00:27:25,352 --> 00:27:27,854
„Gdzie ci Ormianie z kotami?
421
00:27:30,023 --> 00:27:31,441
Zaczynajmy”.
422
00:27:32,901 --> 00:27:35,278
Chcę puścić je wolno,
423
00:27:35,403 --> 00:27:37,196
muszą zjeść, skorzystać z kibelka.
424
00:27:37,197 --> 00:27:41,575
Jednocześnie wiem,
że koty panikują w nieznanych miejscach.
425
00:27:41,576 --> 00:27:44,536
Nigdy nie wiadomo.
426
00:27:44,537 --> 00:27:48,875
Bałem się, że Buster
zaszyje się pod łóżkiem na amen.
427
00:27:49,084 --> 00:27:50,793
Ale dobra, otwieram klatki.
428
00:27:50,794 --> 00:27:53,588
Sam - totalna dezorientacja,
429
00:27:53,838 --> 00:27:58,259
Charlie zadowolony skacze po łóżku,
jakby dostał nowy pokój,
430
00:27:58,593 --> 00:28:01,096
a Buster zapierdala pod łóżko i koniec.
431
00:28:02,430 --> 00:28:03,722
Koty na wolności,
432
00:28:03,723 --> 00:28:09,436
a ja rozdygotany, w końcu jara się miasto,
433
00:28:09,437 --> 00:28:12,147
i wyczerpany dzwonię do swojej dziewczyny,
434
00:28:12,148 --> 00:28:15,694
która raczej za mną nie przepada.
435
00:28:16,027 --> 00:28:17,861
Spotykam się tylko z takimi.
436
00:28:17,862 --> 00:28:21,031
Może tylko na nie zasługuję?
Ale ta jest w porządku.
437
00:28:21,032 --> 00:28:23,827
Zadziora z Chicago.
438
00:28:25,370 --> 00:28:29,207
Dzwonię i mówię,
439
00:28:29,332 --> 00:28:32,961
że ewakuowałem się do hotelu.
440
00:28:33,086 --> 00:28:35,839
Na co ona: „Dobrze zrobiłeś”.
441
00:28:38,341 --> 00:28:40,968
„Tak tylko chciałem dać znać,
że jestem bezpieczny”.
442
00:28:40,969 --> 00:28:42,470
„No i git”.
443
00:28:43,763 --> 00:28:46,474
„Wiesz, co...
może zadzwonię do kogoś innego”.
444
00:28:50,979 --> 00:28:53,480
Obdzwaniam znajomych z LA,
445
00:28:53,481 --> 00:28:57,484
sprawdzam, jak się trzymają
i trochę się uspokajam.
446
00:28:57,485 --> 00:28:59,236
Robi się ciemno,
447
00:28:59,237 --> 00:29:02,322
czuję się względnie okej,
448
00:29:02,323 --> 00:29:06,535
patrzę przez okno,
widok z czwartego piętra na Hollywood.
449
00:29:06,536 --> 00:29:11,165
I dokładnie w chwili, w której
odetchnąłem, całe wzgórze staje w ogniu.
450
00:29:11,166 --> 00:29:12,833
Odbieram to dość osobiście:
451
00:29:12,834 --> 00:29:15,879
„Czemu, kurwa, zawsze ja?”.
452
00:29:16,796 --> 00:29:20,340
Przede mną chwila prawdy:
453
00:29:20,341 --> 00:29:22,510
co, jeśli nie dam rady
454
00:29:22,635 --> 00:29:26,638
znów wsadzić tych kotów do klatek?
455
00:29:26,639 --> 00:29:28,933
Jak zginiemy - to razem. Trudno.
456
00:29:30,393 --> 00:29:35,481
Odpalam w telefonie wiadomości i patrzę,
jak gaszą pożar, który widzę z okna.
457
00:29:35,482 --> 00:29:37,232
Szybko go ogarnęli,
458
00:29:37,233 --> 00:29:41,237
a ja jakimś cudem zasnąłem.
459
00:29:41,821 --> 00:29:45,700
Rano wstaję i myślę, co robić.
460
00:29:46,075 --> 00:29:48,119
Nie wiem, czy o tym wspominałem,
461
00:29:48,828 --> 00:29:51,331
ale to nie była obowiązkowa ewakuacja.
462
00:29:52,499 --> 00:29:54,000
Spanikowałem.
463
00:29:56,169 --> 00:29:58,420
Mój dom był bezpieczny.
464
00:29:58,421 --> 00:30:01,257
Po prostu apka przerosła moje możliwości.
465
00:30:05,720 --> 00:30:06,929
Patrzę na koty:
466
00:30:06,930 --> 00:30:09,265
„Chłopaki, wracamy na chatę”.
467
00:30:15,188 --> 00:30:20,151
Wracamy do domu...
468
00:30:20,652 --> 00:30:21,985
wyciągam koty z auta,
469
00:30:21,986 --> 00:30:24,113
sąsiedzi wychodzą do pracy.
470
00:30:27,325 --> 00:30:30,328
Pytam, jak przetrwali noc.
471
00:30:30,829 --> 00:30:32,747
Patrzą się na mnie jak na debila.
472
00:30:34,457 --> 00:30:38,920
Mówię, że ewakuowałem się na noc.
473
00:30:39,546 --> 00:30:41,548
„Ale po co?”
474
00:30:43,007 --> 00:30:47,053
„Bo ten malarz...”.
475
00:30:47,762 --> 00:30:52,016
Nie wiem, pewnie sam długo
jeszcze będę zadawał sobie to pytanie.
476
00:30:53,560 --> 00:30:58,273
Co wyniosłem z tej sytuacji?
477
00:30:58,690 --> 00:31:01,693
Że mogę wsadzić
dowolnego kota do dowolnego pudła.
478
00:31:07,031 --> 00:31:08,032
Po drugie:
479
00:31:09,284 --> 00:31:13,663
mam dwa nowe transportery.
480
00:31:13,830 --> 00:31:17,375
I po trzecie:
kosz wiklinowy został w hotelu,
481
00:31:18,459 --> 00:31:21,546
więc przynajmniej
jeden punkt z listy skreślony.
482
00:31:26,342 --> 00:31:28,010
Ale nie ma jak w domu.
483
00:31:28,011 --> 00:31:31,890
Szczególnie, kiedy jest
świeżo uszczelniony przed szczurami.
484
00:31:32,557 --> 00:31:33,975
Tak, jest taka usługa.
485
00:31:34,475 --> 00:31:39,104
Szczury w LA są inne niż w Nowym Jorku.
Są wstydliwe.
486
00:31:39,105 --> 00:31:40,480
Jak na jednego wpadniesz,
487
00:31:40,481 --> 00:31:42,609
pod warstwą grozy, czujesz ekscytację.
488
00:31:44,485 --> 00:31:47,487
Mieszkam w starym domu z piwnicą.
489
00:31:47,488 --> 00:31:49,823
Nie mam tam nic szczególnego:
490
00:31:49,824 --> 00:31:52,075
kanapa, książki, narzędzia.
491
00:31:52,076 --> 00:31:54,995
Czasem przypałęta się jakiś szczur.
492
00:31:54,996 --> 00:31:58,207
Zazwyczaj łapię je w pułapki.
493
00:31:58,583 --> 00:32:04,213
Zaraz ktoś z was powie,
że są na to humanitarne sposoby,
494
00:32:05,131 --> 00:32:08,509
ale ja nie będę woził szczura samochodem.
495
00:32:17,518 --> 00:32:21,481
Nie zamierzam siedzieć za kółkiem,
496
00:32:22,690 --> 00:32:23,983
szczur obok,
497
00:32:27,278 --> 00:32:29,530
i zastanawiać się,
jak daleko muszę odjechać,
498
00:32:29,697 --> 00:32:32,450
żeby nie trafił znów pod mój adres.
499
00:32:35,912 --> 00:32:38,956
Poza tym boję się, że w trakcie wycieczki
500
00:32:38,957 --> 00:32:40,667
przywiążę się do niego
501
00:32:42,543 --> 00:32:46,130
i zacznę negocjować:
502
00:32:46,798 --> 00:32:49,342
„Dobra, możesz zostać,
ale nie sprowadzaj kumpli”.
503
00:32:50,343 --> 00:32:52,512
Mówię o tym,
504
00:32:53,304 --> 00:32:57,392
bo byłem kilka miesięcy w Vancouver,
505
00:32:57,850 --> 00:32:59,518
a jak wróciłem,
506
00:32:59,519 --> 00:33:02,145
znalazłem w piwnicy
507
00:33:02,146 --> 00:33:08,444
tyle szczurzego gówna,
że w pale się nie mieści.
508
00:33:08,736 --> 00:33:11,197
Nigdy nie widziałem takiej kupy gówna.
509
00:33:11,864 --> 00:33:15,618
„Co tu się, kurwa, działo?”
510
00:33:15,952 --> 00:33:19,205
Googluję:
„Ile gówna może wysrać jeden szczur?”.
511
00:33:21,332 --> 00:33:23,209
Odpowiedź: więcej niż myślicie.
512
00:33:23,501 --> 00:33:26,754
Choć nawet jak na takiego
z rozstrojem żołądka
513
00:33:27,088 --> 00:33:28,547
to była imponująca ilość.
514
00:33:28,548 --> 00:33:31,216
Zakładam, że balowała tam ich setka.
515
00:33:31,217 --> 00:33:34,887
Wciągnąłem wszystko odkurzaczem.
516
00:33:35,013 --> 00:33:37,765
Następnego dnia
czytam maila od słuchacza:
517
00:33:37,890 --> 00:33:42,020
„Mam nadzieję, że miałeś maskę!
Hantawirus nie śpi!”.
518
00:33:42,395 --> 00:33:45,314
Ja jebię!
519
00:33:46,649 --> 00:33:49,694
Przez tydzień chodziłem
odchrząkując jak paranoik.
520
00:33:53,781 --> 00:33:55,074
Nie złapałem wirusa,
521
00:33:55,324 --> 00:33:59,203
ale zastawiłem dziesięć pułapek.
522
00:33:59,537 --> 00:34:02,330
Wracam po tygodniu: wszystkie puste.
523
00:34:02,331 --> 00:34:05,584
A gówna coraz więcej.
524
00:34:05,585 --> 00:34:08,920
Kolejny tydzień - to samo.
525
00:34:08,921 --> 00:34:10,297
Zaczynam bzikować,
526
00:34:10,298 --> 00:34:12,258
dzwonię po specjalistę.
527
00:34:12,550 --> 00:34:14,427
Googluję: „Facet od szczurów”.
528
00:34:14,886 --> 00:34:20,433
Wyskakuje jeden typek.
Żadne korpo - lokalny szczurołap.
529
00:34:21,184 --> 00:34:23,685
Dzwonię i opowiadam co i jak.
530
00:34:23,686 --> 00:34:28,274
Mówi, że podjedzie z ekipą,
uszczelnią dom,
531
00:34:28,816 --> 00:34:31,693
a ja dostanę roczną gwarancję.
532
00:34:31,694 --> 00:34:33,862
Zajebiście.
533
00:34:33,863 --> 00:34:38,700
Panowie przyjeżdżają i łatają dziury.
534
00:34:38,701 --> 00:34:44,082
Jeden pyta: „Wie pan, że szczur przejdzie
nawet przez dziurę średnicy ołówka?”.
535
00:34:51,255 --> 00:34:54,342
Bzdura! Może pięciocentówki,
ale nie ołówka.
536
00:34:59,972 --> 00:35:04,227
Cztery godziny mijają,
dom szczelny, ekipa spisała się świetnie.
537
00:35:04,727 --> 00:35:06,979
Schodzę na dół
538
00:35:07,271 --> 00:35:10,065
i pytam, czy szczury
mogą mieszkać w ścianach,
539
00:35:10,066 --> 00:35:13,402
bo chyba czasem je tam słyszę.
540
00:35:13,694 --> 00:35:17,949
Okazuje się, że nie,
ale się tam spotykają.
541
00:35:26,999 --> 00:35:31,670
Przechodzą przez ściany z punktu A do B,
542
00:35:31,671 --> 00:35:34,549
ale tam nie mieszkają.
543
00:35:35,258 --> 00:35:37,593
„Czyli te wszystkie pułapki...?”
544
00:35:38,177 --> 00:35:43,057
I wtedy mnie uderzyło:
545
00:35:43,850 --> 00:35:46,769
„Czyli one przychodzą tu tylko srać?”.
546
00:35:55,194 --> 00:35:57,196
„Na to wygląda”.
547
00:35:59,365 --> 00:36:01,909
„Ale dlaczego u mnie?
Dlaczego mój dom stał się
548
00:36:02,535 --> 00:36:05,163
publicznym WC
dla całej szczurzej dzielnicy?”
549
00:36:06,706 --> 00:36:10,501
Gość mówi, że nie wie,
ale znalazł tu całkiem wiekowy klocek.
550
00:36:10,835 --> 00:36:14,004
„To dom z 1902 roku,
co to znaczy wiekowy klocek?”
551
00:36:14,005 --> 00:36:18,301
Niestety nie mieli w usługach
datowania metoda węglową.
552
00:36:18,843 --> 00:36:22,722
Słowo się rozeszło po szczurzych kręgach.
553
00:36:23,472 --> 00:36:28,686
Jeden w promieniu
kilku kilometrów musi się odlać,
554
00:36:29,270 --> 00:36:31,772
na co kumpel: „Wpadnij do Marona.
555
00:36:33,107 --> 00:36:34,817
Ma kanapę.
556
00:36:35,443 --> 00:36:38,404
Jestem już w połowie
zbioru twórczości Alexandra Pope’a.
557
00:36:43,034 --> 00:36:45,536
Moja rodzina chodzi tam od pokoleń”.
558
00:36:51,250 --> 00:36:52,501
Ja to mam szczęście.
559
00:36:55,171 --> 00:36:59,049
Choć nie do końca wiem czym ono jest.
560
00:36:59,050 --> 00:37:04,512
Gdzie leży różnica pomiędzy
„jestem szczęśliwy”,
561
00:37:04,513 --> 00:37:06,933
a „pyszna kawusia”?
562
00:37:08,559 --> 00:37:10,310
Nie wiem, czym jest szczęście.
563
00:37:10,311 --> 00:37:13,313
Kolejna sytuacja dobrze to ukazuje.
564
00:37:13,314 --> 00:37:15,815
Ostatnio zmieniałem kotu wodę.
565
00:37:15,816 --> 00:37:19,361
Nie, żebym się chwalił.
566
00:37:19,362 --> 00:37:22,823
Wtedy do miski wpadła mi jedna słuchawka.
567
00:37:23,032 --> 00:37:26,452
Reakcja jak u każdego:
„Kurwa mać!
568
00:37:26,702 --> 00:37:30,998
Nie dziś!
W każdy inny dzień, ale nie dziś!”.
569
00:37:33,084 --> 00:37:35,169
Wyciągam ją...
570
00:37:35,920 --> 00:37:37,463
„A niech mnie...”.
571
00:37:39,799 --> 00:37:41,550
Wkładam z powrotem do ucha...
572
00:37:42,718 --> 00:37:43,761
działa!
573
00:37:44,262 --> 00:37:47,598
Takie szczęście nie zdarza się często.
574
00:37:50,309 --> 00:37:53,688
„O mój Boże, wszystko się układa!
575
00:37:54,939 --> 00:37:57,316
Może faszyzm jednak nie wypali.
576
00:37:57,525 --> 00:38:00,736
Może Ziemia się ochłodzi.
To wielki dzień!
577
00:38:00,945 --> 00:38:04,031
Słyszę Pink Floydów w obu starych uszach!”
578
00:38:05,866 --> 00:38:08,494
Bo i cała reszta już się starzeje.
579
00:38:08,744 --> 00:38:11,539
Sześćdziesiąt jeden lat - niezły numer.
580
00:38:15,001 --> 00:38:18,336
Nie sądziłem, że dożyję sześćdziesiątki
581
00:38:18,337 --> 00:38:20,089
i wcale mnie to nie cieszy.
582
00:38:20,923 --> 00:38:22,507
Miałem sporo okazji,
583
00:38:22,508 --> 00:38:26,387
żeby się zawinąć.
Nie celowo, ale jednak.
584
00:38:27,221 --> 00:38:34,145
Im jestem starszy,
tym bardziej dbam o dobrą postawę.
585
00:38:34,729 --> 00:38:41,610
U gości parę lat starszych
widzę małą zmianę w kącie nachylenia.
586
00:38:42,862 --> 00:38:48,159
Powolny zjazd do dołka,
za który sam zapłaciłeś.
587
00:38:49,952 --> 00:38:53,914
Mój ojciec tak łazi i za każdym razem
mam ochotę mu powiedzieć:
588
00:38:55,041 --> 00:38:58,502
„No, nie wygłupiaj się już,
wskakuj! Raz, dwa i po wszystkim”.
589
00:39:02,173 --> 00:39:06,051
Nie wiem, czy chcę być pochowany.
Bo kto z tego korzysta?
590
00:39:06,052 --> 00:39:08,011
Na pewno nie ten chowany.
591
00:39:08,012 --> 00:39:11,973
To dla kolejnych pokoleń,
592
00:39:11,974 --> 00:39:14,100
żeby przejeżdżając obok cmentarza
593
00:39:14,101 --> 00:39:17,188
mogły zabłysnąć: „Twój dziadek tam leży”.
594
00:39:18,022 --> 00:39:19,856
„Odwiedzimy go?”
595
00:39:19,857 --> 00:39:22,318
„Nie dzisiaj”.
596
00:39:24,779 --> 00:39:27,572
Jest jeszcze kremacja.
597
00:39:27,573 --> 00:39:30,784
„Co zrobili z prochami Marka?”
598
00:39:30,785 --> 00:39:34,163
„Wymieszali z mokrą karmą
i podali kotom w małych dawkach”.
599
00:39:38,334 --> 00:39:39,417
Ktoś powie:
600
00:39:39,418 --> 00:39:42,797
„No tak, cały Maron”.
601
00:39:44,423 --> 00:39:48,301
Ostatnio czytałem o ekologicznym pochówku.
602
00:39:48,302 --> 00:39:53,056
Masz wydzielony kawałek lasu,
bez nagrobków.
603
00:39:53,057 --> 00:39:56,101
Wkładają cię w biodegradowalny wór
604
00:39:56,102 --> 00:39:58,687
i zakopują pod drzewem.
605
00:39:58,938 --> 00:40:02,607
Urocze, choć rodzi się wątpliwość:
606
00:40:02,608 --> 00:40:04,985
kiedyś ktoś sprzeda tę ziemię,
607
00:40:05,528 --> 00:40:10,324
a jakiś dzieciak
kopiący za domem krzyknie:
608
00:40:10,783 --> 00:40:12,743
„Tato, znalazłem głowę!”.
609
00:40:14,120 --> 00:40:17,623
Na co jego brat: „Tu też jest!”.
610
00:40:19,166 --> 00:40:21,127
Ale chyba jednak na to pójdę.
611
00:40:23,087 --> 00:40:26,590
Nieczęsto ma się w życiu okazję,
żeby odmienić dziecku życie.
612
00:40:30,010 --> 00:40:35,640
Dzień, w którym znajdziesz
w ziemi głowę zapamiętasz na zawsze.
613
00:40:35,641 --> 00:40:38,435
To odbije się piętnem
na reszcie twojego życia.
614
00:40:38,436 --> 00:40:42,439
Ktoś kiedyś cię zapyta o najbardziej
pojebaną rzecz, jaka spotkała cię w życiu.
615
00:40:42,440 --> 00:40:44,275
„Kiedy miałem osiem lat...
616
00:40:45,359 --> 00:40:47,111
wykopałem w ogrodzie dwie głowy”.
617
00:40:48,571 --> 00:40:52,450
„I co z nimi zrobiłeś?”
„Zaniosłem w plecaku do szkoły.
618
00:40:54,785 --> 00:40:56,829
A co miałem zrobić?”
619
00:41:01,500 --> 00:41:03,751
Mój ojciec nadal żyje.
620
00:41:03,752 --> 00:41:07,756
Ma 86 lat i dość świeżą demencję.
621
00:41:09,633 --> 00:41:13,887
Mówię tak, bo to brzmi lepiej
niż „zdemenciały pryk”.
622
00:41:13,888 --> 00:41:16,932
„Świeża demencja” budzi ciekawość.
623
00:41:19,101 --> 00:41:22,021
Człowiek najpierw się skrzywi,
zanim zrobi mu się smutno.
624
00:41:22,354 --> 00:41:26,733
A w istocie to absorbująca,
choć ciekawa sytuacja.
625
00:41:26,734 --> 00:41:31,322
Można od starych wiele wyciągnąć.
626
00:41:32,740 --> 00:41:36,659
Bo znika filtr.
Przestają obowiązywać zasady,
627
00:41:36,660 --> 00:41:40,164
co wypada mówić dzieciom.
628
00:41:40,789 --> 00:41:43,416
Więc jeśli dręczą cię
jakieś pytania z przeszłości,
629
00:41:43,417 --> 00:41:46,337
zagraj z nimi w ruletkę wspomnień,
630
00:41:48,756 --> 00:41:52,468
a może trafisz na coś,
co dopełni cię jako człowieka.
631
00:41:57,932 --> 00:42:00,475
Nie znamy swoich rodziców.
632
00:42:00,476 --> 00:42:01,935
Siebie czasem też nie.
633
00:42:01,936 --> 00:42:06,147
Nie wiemy, skąd się biorą
nasze ograniczenia.
634
00:42:06,148 --> 00:42:09,025
Nie radzę sobie w relacjach
635
00:42:09,026 --> 00:42:12,696
i po latach doszedłem do sedna problemu.
636
00:42:13,239 --> 00:42:17,825
Moim priorytetem jest seks.
637
00:42:17,826 --> 00:42:22,830
W życiu nie ma dla mnie nic ważniejszego.
638
00:42:22,831 --> 00:42:28,836
Zapytacie, co z bliskością,
czułością, intymnością.
639
00:42:28,837 --> 00:42:30,256
E tam.
640
00:42:31,715 --> 00:42:34,843
Jak dobrze się skupić,
to można się pieprzyć intymnie.
641
00:42:41,517 --> 00:42:43,851
Z wiekiem pojąłem,
że to nie najlepszy model.
642
00:42:43,852 --> 00:42:46,188
No więc jem obiad z ojcem...
643
00:42:50,317 --> 00:42:53,903
Mamy swoją ulubioną chińską knajpkę.
644
00:42:53,904 --> 00:42:57,156
Kelnerka przynosi zupę,
a ojciec wypala:
645
00:42:57,157 --> 00:43:01,203
„Lubiłeś kiedyś te orientalne?”.
646
00:43:02,871 --> 00:43:04,205
Koniec.
647
00:43:04,206 --> 00:43:10,337
Słowa się rzekły, nie będę z tym walczył.
648
00:43:10,629 --> 00:43:13,048
Idę za ciosem
649
00:43:13,340 --> 00:43:16,175
i odpowiadam:
„Tak, spotykałem się z Azjatkami”.
650
00:43:16,176 --> 00:43:18,762
Po czym dodałem:
651
00:43:19,263 --> 00:43:22,808
„Bo czy jest w życiu
coś ważniejszego od pieprzenia?”.
652
00:43:23,809 --> 00:43:26,312
Na co tata,
wkładając łyżkę do ust: „Nie”.
653
00:43:32,943 --> 00:43:34,527
I ten moment olśnienia:
654
00:43:34,528 --> 00:43:37,823
„To po nim to mam!”.
655
00:43:43,287 --> 00:43:51,294
Niestety ta filozofia życia
prowadzi do samotności,
656
00:43:51,295 --> 00:43:56,049
bo na końcu zostaniesz sam.
657
00:43:56,050 --> 00:43:59,094
Sam ze swoim kutasem.
658
00:44:00,929 --> 00:44:03,641
Chillujecie w domu i wspominacie:
659
00:44:05,142 --> 00:44:07,978
„Co przeżyliśmy - to nasze.
Grubo było. Dobra robota”.
660
00:44:08,854 --> 00:44:12,483
Choć w przypadku ojca
dialog wygląda raczej inaczej:
661
00:44:15,152 --> 00:44:17,404
„To nie mój fiut! Czyj to fiut?
662
00:44:18,322 --> 00:44:19,865
Kto mi zabrał fiuta?”.
663
00:44:26,872 --> 00:44:28,956
Choć on akurat nie jest sam.
664
00:44:28,957 --> 00:44:32,836
Dawno temu wziął sobie żonę
jako zakładniczkę.
665
00:44:34,713 --> 00:44:36,256
Opiekuje się nim.
666
00:44:36,674 --> 00:44:39,676
Młodsza o piętnaście lat. Latynoska.
667
00:44:39,677 --> 00:44:42,512
Świeżo nawrócona chrześcijanka,
668
00:44:42,513 --> 00:44:45,557
trochę trumpiara. Ale co z tego?
669
00:44:47,017 --> 00:44:48,936
Opiekuje się nim.
670
00:44:50,688 --> 00:44:52,564
Ja nie zamierzam.
671
00:44:55,025 --> 00:44:58,570
Nie wierzę w Jezusa,
ale codziennie mu dziękuję za Rosie.
672
00:45:03,742 --> 00:45:06,703
Z bratem nie mamy
dla niego żadnego planu opieki.
673
00:45:06,704 --> 00:45:08,329
Ale po co?
674
00:45:08,330 --> 00:45:11,999
Meksykanie przenoszą
szpitalne łóżko do salonu
675
00:45:12,000 --> 00:45:15,087
i obchodzą Boże Narodzenie
wokół umierającego Żyda.
676
00:45:17,339 --> 00:45:20,509
Jest w tym jakaś poetycka symetria.
677
00:45:27,057 --> 00:45:31,228
Choć przydałby się jakiś plan,
678
00:45:31,478 --> 00:45:34,397
gdzieś go w końcu trzeba upchnąć.
679
00:45:34,398 --> 00:45:37,860
W jakimś ośrodku podobnie myślących.
680
00:45:40,446 --> 00:45:44,575
Gdzie całymi dniami będą mogli
się sobie nawzajem przedstawiać
681
00:45:45,075 --> 00:45:49,663
i za każdym razem tak samo cieszyć.
682
00:45:49,913 --> 00:45:52,791
Kto z nas ma z życia taką radochę?
683
00:45:55,836 --> 00:45:57,129
À propos...
684
00:45:57,254 --> 00:45:59,547
Dwadzieścia lat temu
biznesowy partner ojca
685
00:45:59,548 --> 00:46:02,885
wychujał go na 200 tysięcy dolarów.
686
00:46:03,343 --> 00:46:07,306
I dziś ojciec gada tylko o tym,
jak go sprzątnąć.
687
00:46:13,604 --> 00:46:14,687
A my się cieszymy,
688
00:46:14,688 --> 00:46:16,981
bo ma choć jedno
wspomnienie, które wraca.
689
00:46:16,982 --> 00:46:19,985
Nawet jeśli to fantazja o morderstwie.
690
00:46:20,652 --> 00:46:26,450
Niech trzyma go przy rzeczywistości.
691
00:46:28,076 --> 00:46:31,120
Ostatnio dzwoni do mnie brat,
692
00:46:31,121 --> 00:46:34,332
mieszka na Florydzie,
693
00:46:34,333 --> 00:46:37,460
i zmartwiony mówi,
że Rosie się skarży na ojca.
694
00:46:37,461 --> 00:46:41,380
Podobno na nią krzyczy.
695
00:46:41,381 --> 00:46:44,675
„Z jakiego powodu?” - pytam.
696
00:46:44,676 --> 00:46:47,262
„Bo chce amunicję do broni”.
697
00:46:49,139 --> 00:46:51,892
„Skoro zabrała naboje,
to nie ma się czym martwić”.
698
00:46:52,434 --> 00:46:57,772
„Jest czym! Masz mu zabrać pistolet!”.
699
00:46:57,773 --> 00:46:59,857
Mówię: „Poczekaj...
700
00:46:59,858 --> 00:47:02,820
on nadal chce
zastrzelić tamtego gościa, tak?”.
701
00:47:04,822 --> 00:47:06,572
„Co za różnica?” - pyta brat.
702
00:47:06,573 --> 00:47:08,575
Taka, mówię, że facet to kanalia.
703
00:47:13,539 --> 00:47:16,124
„Dajmy ojcu naboje.
704
00:47:16,959 --> 00:47:21,588
Zabije drania, wsadzą go do pierdla,
opieka zapewniona.
705
00:47:26,176 --> 00:47:28,678
Darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby.
706
00:47:28,679 --> 00:47:34,392
Jak dobrze wyczujemy moment,
to nawet nie zauważy zmiany otoczenia.
707
00:47:34,393 --> 00:47:37,395
Wygrana jak się nie patrzy, bracie.
708
00:47:37,396 --> 00:47:39,314
Przestać myśleć szablonowo”.
709
00:47:40,774 --> 00:47:43,318
Żarty żartami...
710
00:47:46,864 --> 00:47:48,866
ale on serio chce typa kropnąć.
711
00:47:50,033 --> 00:47:54,579
Czekała mnie rozmowa,
712
00:47:54,580 --> 00:47:59,667
jaką można przeprowadzić
tylko ze zdemenciałym rodzicem.
713
00:47:59,668 --> 00:48:02,462
Stary ledwo chodzi,
714
00:48:02,796 --> 00:48:06,048
a ja go sadzam na dywaniku
715
00:48:06,049 --> 00:48:10,511
i pytam, czy serio chce zabić faceta.
716
00:48:10,512 --> 00:48:13,514
„Zabiję skurwysyna!”
717
00:48:13,515 --> 00:48:15,392
„Chyba nie tą pukawką?
718
00:48:18,562 --> 00:48:20,438
Pojedziesz tam i go kropniesz?”
719
00:48:20,439 --> 00:48:24,067
„Właśnie tak, kurwa, zrobię!”
720
00:48:24,610 --> 00:48:28,196
Pytam, czy jeszcze umie prowadzić.
721
00:48:29,740 --> 00:48:32,576
Na co ojciec: „Umiem,
722
00:48:32,951 --> 00:48:35,495
ale nie wiem, dokąd jechać”.
723
00:48:38,206 --> 00:48:40,417
Więc myślę, że łajdak jeszcze pożyje.
724
00:48:47,090 --> 00:48:49,468
O czym by tu teraz...
725
00:48:50,385 --> 00:48:51,386
Hitler...
726
00:48:56,516 --> 00:48:58,185
Co z niego był za chuj.
727
00:48:59,311 --> 00:49:00,728
Mówię to celowo.
728
00:49:00,729 --> 00:49:04,231
Kiedyś to było oczywiste,
teraz niekoniecznie.
729
00:49:04,232 --> 00:49:06,776
Ale był chujem i już.
730
00:49:06,777 --> 00:49:08,402
Jestem Żydem,
731
00:49:08,403 --> 00:49:11,323
całe życie nam wpajano,
żeby unikać Hitlera.
732
00:49:12,240 --> 00:49:16,036
„Jak go zobaczysz,
przejdź na drugą stronę ulicy”.
733
00:49:16,662 --> 00:49:20,082
„Jak się nie da -
nie patrz mu w oczy i uciekaj”.
734
00:49:20,874 --> 00:49:24,335
Wszyscy wiemy, że Hitler i naziści
735
00:49:24,336 --> 00:49:27,463
byli uosobieniem czystego zła na ziemi.
736
00:49:27,464 --> 00:49:31,468
Teraz też mamy nazistów,
tylko mają gorszą stylówę.
737
00:49:32,761 --> 00:49:37,974
Zbieranina obdartusów
w Under Armour, moro i noktowizorach.
738
00:49:37,975 --> 00:49:41,645
I sami sobie wybierają czapki,
co w latach 30. było nie do pomyślenia.
739
00:49:46,233 --> 00:49:49,236
Tamci przynajmniej byli eleganccy.
740
00:49:50,696 --> 00:49:53,030
Mundury projektował im Hugo Boss.
741
00:49:53,031 --> 00:49:56,867
Obłęd, bo marka wciąż istnieje.
742
00:49:56,868 --> 00:49:58,578
Nikt o tym nie mówi.
743
00:49:59,121 --> 00:50:01,747
Ludzie nadal kupują Hugo Bossa,
744
00:50:01,748 --> 00:50:05,292
nie wiedząc, że typ szył dla SS-mańców.
745
00:50:05,293 --> 00:50:10,632
Mają to gdzieś,
a ja się biczuję za mleko sojowe.
746
00:50:17,055 --> 00:50:19,265
Ale czemu wracam do Hitlera?
747
00:50:19,266 --> 00:50:22,184
Bo to już legenda.
748
00:50:22,185 --> 00:50:26,355
Historia, od której
jesteśmy coraz bardziej odklejeni.
749
00:50:26,356 --> 00:50:29,025
Mamy do niej dystans.
750
00:50:29,026 --> 00:50:32,820
Chciałem go zmniejszyć.
751
00:50:32,821 --> 00:50:37,074
Stanąć twarzą w twarz z Hitlerem.
752
00:50:37,075 --> 00:50:40,453
Więc obejrzałem
sześciogodzinny serial dokumentalny
753
00:50:40,454 --> 00:50:42,371
o procesach norymberskich i Hitlerze.
754
00:50:42,372 --> 00:50:45,375
I niby wszystko wiesz,
755
00:50:45,709 --> 00:50:49,503
patrzysz niewzruszony,
756
00:50:49,504 --> 00:50:52,423
siedzisz i kiwasz głową:
757
00:50:52,424 --> 00:50:55,301
„Inwazja na Europę - aha.
758
00:50:55,302 --> 00:50:57,678
Holokaust - wiadomo”.
759
00:50:57,679 --> 00:50:59,346
Nic mnie nie szokuje.
760
00:50:59,347 --> 00:51:02,349
I po pięciu godzinach następuje przełom.
761
00:51:02,350 --> 00:51:04,436
Nie chcę spoilerować,
762
00:51:05,145 --> 00:51:07,813
łajza na końcu umiera,
763
00:51:07,814 --> 00:51:10,149
ale tuż przed tym okazuje się,
764
00:51:10,150 --> 00:51:14,654
że zanim walnął sobie w łeb,
zabił własnego psa.
765
00:51:15,030 --> 00:51:17,239
I to był moment, w którym krzyknąłem:
766
00:51:17,240 --> 00:51:20,786
„Co za skurwiel!”.
767
00:51:25,082 --> 00:51:32,506
Ludobójstwo to jedno, ale jaki
psychol zabija psa? Hitler to chuj!
768
00:51:33,965 --> 00:51:35,926
Nie mam więcej pytań.
769
00:51:41,098 --> 00:51:42,765
Jakby Hitler dzisiaj żył,
770
00:51:42,766 --> 00:51:45,769
na bank Theo Von
zaprosiłby go do podcastu.
771
00:51:50,273 --> 00:51:53,234
„Ej, Hitler, spizgałeś się metą, czy co?
772
00:51:53,235 --> 00:51:57,530
Wy wszyscy tam grzaliście kompot, nie?
773
00:51:57,531 --> 00:52:00,033
Uważaj.
774
00:52:00,909 --> 00:52:01,951
Raz wziąłem metę
775
00:52:01,952 --> 00:52:07,916
i trzy dni nie spałem,
a potem zjadłem żywego ptaka.
776
00:52:10,001 --> 00:52:12,212
Hitler, a może
ty wcale nie gardzisz Żydami?
777
00:52:12,337 --> 00:52:15,048
Może to meta, ziom?
778
00:52:16,216 --> 00:52:17,384
Ej, Hitler...
779
00:52:22,180 --> 00:52:26,184
Chcesz ich teraz przeprosić?
780
00:52:27,102 --> 00:52:29,396
Nie? Okej, kumam”.
781
00:52:36,653 --> 00:52:40,115
Chciałbym wierzyć,
że moje żarty są aktualne.
782
00:52:42,450 --> 00:52:46,370
Że do kogoś trafiają.
783
00:52:46,371 --> 00:52:49,081
Jak sobie to wyobrażam?
784
00:52:49,082 --> 00:52:56,422
W najlepszym razie za tydzień albo dwa,
785
00:52:56,423 --> 00:52:59,925
ktoś z was robiąc kawę,
mruknie sobie pod nosem:
786
00:52:59,926 --> 00:53:03,180
„Tamto mu się udało”.
787
00:53:07,100 --> 00:53:09,769
Ot, cały cykl.
788
00:53:10,937 --> 00:53:12,813
Pójdźmy o krok dalej.
789
00:53:12,814 --> 00:53:16,192
Za parę miesięcy przy jakiejś rozmowie
790
00:53:16,193 --> 00:53:18,194
poruszycie mój temat:
791
00:53:18,195 --> 00:53:22,072
„O rany, widziałem
komika, który o tym gadał.
792
00:53:22,073 --> 00:53:23,657
Kojarzysz Marca Marona?”.
793
00:53:23,658 --> 00:53:29,789
Dwie osoby na cztery przytakną.
Wtedy nieudolnie powtórzycie mój żart.
794
00:53:31,917 --> 00:53:33,501
Zero śmiechu.
795
00:53:33,793 --> 00:53:38,548
Niezręczna cisza.
Zwątpicie w swoje poczucie humoru.
796
00:53:40,383 --> 00:53:42,718
Ale nie jestem aż taki delulu.
797
00:53:42,719 --> 00:53:49,058
Nie mam złudzeń,
nie walnę viralowego żartu,
798
00:53:49,059 --> 00:53:52,187
po którym młodzi
neonaziści nagle się ockną:
799
00:53:52,562 --> 00:53:55,315
„Cholercia. Po prostu mam traumę z ojcem.
800
00:53:59,611 --> 00:54:02,197
A może nawet jestem gejem?
801
00:54:03,698 --> 00:54:06,243
Żart tego Żyda zrył mi beret!
802
00:54:07,452 --> 00:54:09,746
Typowo żydowskie zagranie”.
803
00:54:13,458 --> 00:54:17,254
Zauważyłem, że geje nie lubią tego żartu.
804
00:54:18,922 --> 00:54:21,507
Z bardzo konkretnego powodu:
805
00:54:21,508 --> 00:54:25,427
nie podoba im się sugestia,
że wszyscy incele i naziole
806
00:54:25,428 --> 00:54:28,180
są sfrustrowani,
bo albo kryją się w szafie,
807
00:54:28,181 --> 00:54:31,684
albo zbyt późno
zorientowali się, że są gejami.
808
00:54:31,685 --> 00:54:33,269
Rozumiem to.
809
00:54:33,270 --> 00:54:35,939
Ale i tak przy nim zostanę.
810
00:54:38,441 --> 00:54:42,194
No bo widzieliście
kiedyś zarejestrowane spotkania nazioli?
811
00:54:42,195 --> 00:54:44,781
Brakuje tam tylko muzyki klubowej
812
00:54:45,657 --> 00:54:46,992
i motywu przewodniego -
813
00:54:47,242 --> 00:54:49,619
dajmy na to „nazizmu”.
814
00:54:53,623 --> 00:54:56,500
Raz, po występie,
podszedł do mnie stary gej
815
00:54:56,501 --> 00:54:58,336
i mówi: „Nie chcemy ich!”.
816
00:55:02,590 --> 00:55:05,427
Oj i kogo on oszukuje?
817
00:55:06,052 --> 00:55:09,222
Widzieliście tych karków? Niezły towar.
818
00:55:10,015 --> 00:55:12,642
Każdy chciałby nawrócić takiego naziola.
819
00:55:15,645 --> 00:55:18,273
Dawaj, lala, wciąż masz ten bajer,
820
00:55:19,357 --> 00:55:20,942
zrób to dla dobra Ameryki.
821
00:55:22,360 --> 00:55:24,946
Uwolnij ich swoim fiutem!
822
00:55:32,829 --> 00:55:35,165
Dobra, następny segment...
823
00:55:37,125 --> 00:55:38,835
będzie ciężki.
824
00:55:40,128 --> 00:55:41,421
Dla was, nie dla mnie.
825
00:55:42,213 --> 00:55:45,799
Ja sobie poradzę.
826
00:55:45,800 --> 00:55:49,261
Postaram się się nie przegiąć,
827
00:55:49,262 --> 00:55:53,974
ale przerobiłem to,
więc o mnie się nie martwcie.
828
00:55:53,975 --> 00:55:56,018
Co z tym zrobicie, wasza sprawa.
829
00:55:56,019 --> 00:55:59,356
Ale ja mam z tym luz.
830
00:56:00,815 --> 00:56:01,983
Trauma.
831
00:56:03,693 --> 00:56:05,611
Wierzę, że każdy ma jakąś traumę
832
00:56:05,612 --> 00:56:08,781
czy zespół stresu pourazowego.
833
00:56:08,782 --> 00:56:11,867
Jestem fanem terapii traumy.
834
00:56:11,868 --> 00:56:16,830
To dość świeża sprawa.
835
00:56:16,831 --> 00:56:20,042
Chodzi o to, żeby przywołać traumę,
przetworzyć ją,
836
00:56:20,043 --> 00:56:23,962
i rozbroić, żeby nie była wyparta,
837
00:56:23,963 --> 00:56:26,673
i żeby cię co chwilę nie odpalała.
838
00:56:26,674 --> 00:56:27,883
To genialne,
839
00:56:27,884 --> 00:56:31,470
bo jak już to zrobisz,
możesz sam decydować,
840
00:56:31,471 --> 00:56:37,352
której z twoich traum
pozwolisz wpływać na twoje życie.
841
00:56:37,852 --> 00:56:39,687
Tyle tytułem wstępu.
842
00:56:45,318 --> 00:56:49,238
Kiedy byłem dzieciakiem,
mój ojciec służył w lotnictwie.
843
00:56:49,239 --> 00:56:53,283
Przez dwa lata stacjonował na Alasce.
844
00:56:53,284 --> 00:56:56,703
Miałem sześć, może siedem lat.
Mój brat był młodszy.
845
00:56:56,704 --> 00:57:01,542
Mieliśmy opiekuna. Faceta.
846
00:57:01,543 --> 00:57:05,004
I ten gość chciał,
żebyśmy z bratem robili mu loda.
847
00:57:05,213 --> 00:57:07,256
Jestem niemal pewien,
że do tego nie doszło.
848
00:57:07,257 --> 00:57:11,678
Ale im jestem starszy, tym bardziej
się zastanawiam, jak to możliwe.
849
00:57:13,346 --> 00:57:16,682
Powiedzieliśmy o tym ojcu.
850
00:57:16,683 --> 00:57:19,852
Wytłumaczył nam to w ten sposób:
851
00:57:19,853 --> 00:57:23,148
„Jego starszy był sierżantem”.
Nie wiem, jak to miało pomóc
852
00:57:24,315 --> 00:57:27,944
i co to właściwie miało znaczyć.
853
00:57:28,987 --> 00:57:30,487
Ale lecimy dalej. Przeprowadzka.
854
00:57:30,488 --> 00:57:32,156
Poszedłem do podstawówki.
855
00:57:32,157 --> 00:57:34,867
Większość matek pewnie
umie złożyć torbę na lunch.
856
00:57:34,868 --> 00:57:38,162
Składasz, zaginasz,
857
00:57:38,163 --> 00:57:41,665
robisz uchwyt i gotowe.
858
00:57:41,666 --> 00:57:43,710
Moja mama tego nie ogarniała.
859
00:57:43,877 --> 00:57:46,713
Dostawałem zgniecioną kulkę.
860
00:57:47,714 --> 00:57:50,132
Kanapki z masłem
orzechowym zawijała w folię,
861
00:57:50,133 --> 00:57:52,301
przez co zamieniały się w ohydną papkę.
862
00:57:52,302 --> 00:57:54,595
Inne dzieci miały ładne torebeczki,
863
00:57:54,596 --> 00:57:57,724
a ja chodziłem z tym zawiniątkiem.
864
00:57:59,851 --> 00:58:01,351
A że miała mnie za grubasa,
865
00:58:01,352 --> 00:58:03,897
wrzucała mi do środka
pół tabletki na odchudzanie.
866
00:58:04,355 --> 00:58:06,356
Tak było przez lata.
867
00:58:06,357 --> 00:58:09,861
I szczerze?
To gorsze niż robienie laski opiekunowi.
868
00:58:17,869 --> 00:58:20,662
Matka zapisała mnie też do harcerzy.
869
00:58:20,663 --> 00:58:25,250
Wyobrażacie sobie mnie
w mundurku z zapałem do gier drużynowych?
870
00:58:25,251 --> 00:58:27,085
Nie wiem, czemu to zrobiła.
871
00:58:27,086 --> 00:58:32,425
Może chciała mieć więcej czasu
na makramy, palenie i picie wina.
872
00:58:33,343 --> 00:58:35,552
A zuchy to też
rodzicielska odpowiedzialność:
873
00:58:35,553 --> 00:58:37,846
ktoś musi ci naszyć tarczę,
874
00:58:37,847 --> 00:58:39,181
kupić czapkę,
875
00:58:39,182 --> 00:58:41,725
wszystko jest w instrukcji.
876
00:58:41,726 --> 00:58:43,477
Moja mama jej nie czytała.
877
00:58:43,478 --> 00:58:46,104
Przyszywała ją, gdzie popadnie.
878
00:58:46,105 --> 00:58:47,981
Raz na udzie...
879
00:58:47,982 --> 00:58:50,860
raz na łopatce.
880
00:58:51,277 --> 00:58:53,029
O czapce w ogóle zapomnij.
881
00:58:57,617 --> 00:59:01,329
Moja drużyna
nie przeszła inspekcji przeze mnie.
882
00:59:01,621 --> 00:59:03,915
To o wiele gorsze
niż obciąganie opiekunowi.
883
00:59:10,713 --> 00:59:15,467
Nie chcę umniejszać cudzym traumom,
884
00:59:15,468 --> 00:59:17,427
wiadomo, że to straszne.
885
00:59:17,428 --> 00:59:19,638
Kto wie, może za parę lat odkryję,
886
00:59:19,639 --> 00:59:23,351
że robienie loda
opiekunowi mnie ukształtowało.
887
00:59:24,185 --> 00:59:27,688
Wtedy pewnie rzucę stand-upy
888
00:59:27,689 --> 00:59:30,233
i zacznę wykładać na TED-dzie.
889
00:59:33,278 --> 00:59:35,613
O obciąganiu opiekunom
890
00:59:36,614 --> 00:59:37,949
i sprawach powiązanych.
891
00:59:39,284 --> 00:59:41,327
Może kiedyś.
892
00:59:43,371 --> 00:59:46,749
Czasem zastanawiam się,
co się z nim stało?
893
00:59:47,584 --> 00:59:51,921
Może w jakimś klubie komediowym na Alasce
894
00:59:53,339 --> 00:59:56,759
opowiada własną wersję wydarzeń?
895
01:00:00,763 --> 01:00:04,642
„Kiedy byłem młody, mój stary, sierżant,
896
01:00:05,935 --> 01:00:08,270
kazał mi opiekować się
jakimiś gówniarzami.
897
01:00:08,271 --> 01:00:13,484
A że to mało męskie zajęcie -
kazałem im sobie obciągać.
898
01:00:15,194 --> 01:00:18,656
A wy, zjeby, co się krzywicie?
899
01:00:19,616 --> 01:00:23,118
Wygwiżdżecie mnie?
900
01:00:23,119 --> 01:00:26,205
Liberalne cipy - walcie się!
901
01:00:34,631 --> 01:00:35,840
Mój ojciec...
902
01:00:37,425 --> 01:00:38,843
sierżant...
903
01:00:40,053 --> 01:00:43,305
nauczył mnie pisać
na śniegu jego własnym fiutem.
904
01:00:43,306 --> 01:00:47,852
Co? Za grubo? Dzidzie zaraz się popłaczą.
905
01:00:56,194 --> 01:00:57,528
Mój ojciec...
906
01:01:00,865 --> 01:01:02,241
sierżant...
907
01:01:04,619 --> 01:01:07,037
pytał, czy ma zgodę na lądowanie,
908
01:01:07,038 --> 01:01:09,748
zanim spuścił mi się na plecy.
909
01:01:09,749 --> 01:01:11,167
I co, hardcore?
910
01:01:11,709 --> 01:01:14,921
Za grubo, pizdeczki?
911
01:01:15,171 --> 01:01:17,965
Zacofane libki się nie śmieją?”
912
01:01:24,389 --> 01:01:27,850
Muszę się powstrzymywać, żeby
nie zrobić z tego całego <i>one-man</i> show.
913
01:01:30,478 --> 01:01:31,521
Ale...
914
01:01:34,482 --> 01:01:40,029
nie wiem skąd on mi się wziął,
915
01:01:40,905 --> 01:01:43,199
ale przyznajcie, że to ciekawa postać.
916
01:01:43,783 --> 01:01:45,076
Złożona.
917
01:01:46,160 --> 01:01:47,536
Na początku tej historii
918
01:01:47,537 --> 01:01:50,039
nikt by nie pomyślał,
że będzie mu współczuł.
919
01:01:55,753 --> 01:01:57,839
Dobra, rozluźnijmy atmosferę.
920
01:01:58,840 --> 01:02:01,299
Ostatnio sporo występowałem,
921
01:02:01,300 --> 01:02:04,512
między innymi w Vegas.
W klubie - nie w kasynie.
922
01:02:05,763 --> 01:02:08,598
Testowałem nowy materiał.
923
01:02:08,599 --> 01:02:10,559
Żona mojego ojca, Rosie,
924
01:02:10,560 --> 01:02:13,437
wozi go setki kilometrów,
żeby mógł mnie zobaczyć.
925
01:02:13,438 --> 01:02:15,188
Strasznie go to jara.
926
01:02:15,189 --> 01:02:18,735
Opowiedziałem ten żarcik.
927
01:02:20,361 --> 01:02:26,534
Po występie siedzimy z ojcem w garderobie,
928
01:02:28,202 --> 01:02:32,123
i pytam go, czy pamięta tego opiekuna.
929
01:02:32,290 --> 01:02:33,458
Odpowiedział, że tak.
930
01:02:34,083 --> 01:02:35,334
Drążę dalej:
931
01:02:36,294 --> 01:02:37,628
„Robiliśmy mu laskę?”.
932
01:02:40,173 --> 01:02:42,299
„Nic takiego nie robiliście”.
933
01:02:42,300 --> 01:02:44,552
Uff, co za ulga.
934
01:02:45,553 --> 01:02:47,304
Siedzimy dalej w ciszy,
935
01:02:47,305 --> 01:02:49,264
po trzech minutach ojciec mruczy:
936
01:02:49,265 --> 01:02:51,058
„Jego ojciec był sierżantem”.
937
01:02:56,355 --> 01:02:58,775
Do dziś nie wiem, co to ma znaczyć.
938
01:02:59,358 --> 01:03:02,528
To nie mój brakujący element.
939
01:03:08,159 --> 01:03:11,037
Wiem, że numer jest gruby.
940
01:03:11,954 --> 01:03:14,332
Może nawet niepotrzebny.
941
01:03:17,794 --> 01:03:19,879
Ale człowiek musi się czasem sprawdzić.
942
01:03:21,255 --> 01:03:22,964
Dobra, zejdźmy z tonu.
943
01:03:22,965 --> 01:03:25,718
Oczyśćmy atmosferę.
944
01:03:26,469 --> 01:03:28,012
Mój kot, Charlie...
945
01:03:29,222 --> 01:03:31,473
to dupek.
Ale tak to już jest z kotami.
946
01:03:31,474 --> 01:03:33,100
Po to się je ma.
947
01:03:33,476 --> 01:03:34,518
Psiarze to mięczaki,
948
01:03:34,519 --> 01:03:36,061
pragną uwagi.
949
01:03:36,062 --> 01:03:39,105
Kociarze lubią wyzwania.
950
01:03:39,106 --> 01:03:40,232
Biorą pod dach coś,
951
01:03:40,233 --> 01:03:42,359
co do końca życia nie da im pewności,
952
01:03:42,360 --> 01:03:45,196
czy w ogóle ich lubi.
953
01:03:46,322 --> 01:03:49,408
Wszystkie koty to dupki.
954
01:03:49,784 --> 01:03:51,952
Na początku myślisz:
„Co za pieprzony buc”.
955
01:03:51,953 --> 01:03:53,578
Pół roku później:
956
01:03:53,579 --> 01:03:56,207
„No patrzcie jaki śmieszny,
pieprzony buc”.
957
01:03:58,626 --> 01:04:03,130
Miałem ostatnio głęboką,
życiową refleksję.
958
01:04:03,923 --> 01:04:07,175
Bawiłem się z Charliem kulką.
959
01:04:07,176 --> 01:04:10,805
Rzucam, on biega, czasem nawet aportuje.
Mądry kocur.
960
01:04:10,930 --> 01:04:14,600
Lubię go obserwować.
961
01:04:15,101 --> 01:04:17,519
Ale gdzie byśmy się nie bawili,
962
01:04:17,520 --> 01:04:19,271
na górze, na dole, w kuchni,
963
01:04:19,272 --> 01:04:21,941
kulka - nie wiadomo jak,
964
01:04:23,067 --> 01:04:26,320
i tak zawsze ląduje pod kuchenką.
965
01:04:26,946 --> 01:04:32,701
No więc klęczę z kijem od szczotki,
żeby ją wyciągnąć.
966
01:04:32,702 --> 01:04:34,286
Wyciągam latarkę,
967
01:04:34,287 --> 01:04:36,162
gimnastykuję się,
968
01:04:36,163 --> 01:04:38,498
a Charlie obserwuje.
I wtedy mnie uderzyło:
969
01:04:38,499 --> 01:04:41,252
„Cholera, on też lubi patrzeć,
jak bawię się kulką!”.
970
01:04:47,049 --> 01:04:49,468
Skubany, od początku miał mnie na smyczy.
971
01:04:54,473 --> 01:04:59,395
Dobra, teraz muszę
włączyć dźwięk w telefonie.
972
01:05:00,313 --> 01:05:02,439
Mogliby to puścić z pulpitu,
973
01:05:02,440 --> 01:05:05,401
ale jestem przywiązany do telefonu.
974
01:05:06,235 --> 01:05:09,822
To moje główne wsparcie emocjonalne.
975
01:05:10,281 --> 01:05:14,493
Scrollujesz i masz wszystko,
czego do szczęścia potrzeba:
976
01:05:14,994 --> 01:05:23,711
śmiech, wiedzę, łzy,
wzruszenia, zrozumienie.
977
01:05:24,045 --> 01:05:26,504
Wszystko, co powinna
dawać ci osoba siedząca obok,
978
01:05:26,505 --> 01:05:29,258
która też gapi się w telefon.
979
01:05:31,344 --> 01:05:34,013
Pytasz, z czego się śmieje,
980
01:05:35,014 --> 01:05:37,058
a ona: „Zaraz ci wyślę”.
981
01:05:43,689 --> 01:05:45,649
Trochę ćwiczę,
982
01:05:45,650 --> 01:05:48,527
bo gdzieś tam w środku nadal chcę żyć.
983
01:05:50,947 --> 01:05:54,449
Ostatnio chodzę dość wymagającą trasą
984
01:05:54,450 --> 01:05:56,534
i to jakieś trzy razy w tygodniu.
985
01:05:56,535 --> 01:05:58,495
Strome podejście:
986
01:05:58,496 --> 01:06:02,207
pięćdziesiąt minut pod górę,
987
01:06:02,208 --> 01:06:04,167
wchodzisz na szczyt,
988
01:06:04,168 --> 01:06:07,380
potem możesz sobie zbiec.
989
01:06:07,588 --> 01:06:10,841
Pewnego dnia
doszedłem na szczyt i padłem.
990
01:06:11,217 --> 01:06:14,303
Byłem sam.
991
01:06:14,595 --> 01:06:18,182
Zemdlałem, choć traktuję to
jak śmierć kliniczną
992
01:06:18,724 --> 01:06:20,226
i zaraz wyjaśnię wam czemu.
993
01:06:20,685 --> 01:06:24,730
Jak już się wgramolę na górę,
zawsze robię dwa ćwiczenia.
994
01:06:24,981 --> 01:06:26,523
Pierwsze:
995
01:06:26,524 --> 01:06:29,402
„przysiad starej Azjatki”.
996
01:06:29,819 --> 01:06:33,405
Serio taką ma nazwę.
997
01:06:33,406 --> 01:06:36,449
Jak pójdziecie do parku w Chinatown
998
01:06:36,450 --> 01:06:41,372
i zobaczycie pięć kucających Azjatek
w przedziale wiekowym od 87 do 102 lat,
999
01:06:42,748 --> 01:06:44,582
to zrozumiecie o czym mówię.
1000
01:06:44,583 --> 01:06:46,669
„Marc miał rację!”
1001
01:06:50,631 --> 01:06:51,715
Z tego przysiadu,
1002
01:06:51,716 --> 01:06:56,720
przechodzę w pełne
rozciągnięcie całego ciała.
1003
01:06:56,721 --> 01:06:58,680
Od lat przy tym ćwiczeniu dziwię się,
1004
01:06:58,681 --> 01:07:01,726
że jeszcze nie zemdlałem.
1005
01:07:04,562 --> 01:07:06,730
Ale jestem byłym ćpunem,
1006
01:07:06,731 --> 01:07:10,067
więc szukam granic, gdzie się da.
1007
01:07:11,235 --> 01:07:13,654
Z tym, że tym razem
rzeczywiście zemdlałem.
1008
01:07:14,280 --> 01:07:16,614
Nakreślę wam tło wydarzeń.
1009
01:07:16,615 --> 01:07:22,454
Parę lat temu zmarła,
nagle i tragicznie, moja partnerka Lynn.
1010
01:07:22,455 --> 01:07:27,626
Co smutne i jednocześnie ciekawe,
1011
01:07:28,002 --> 01:07:31,963
żałoba na początku zjada cię żywcem.
1012
01:07:31,964 --> 01:07:36,509
Serce, duszę, myśli - wszystko.
1013
01:07:36,510 --> 01:07:40,765
Czekasz, aż to minie.
1014
01:07:41,015 --> 01:07:46,478
Nie mija. Ale z czasem osiada
i zaczynasz z nią żyć.
1015
01:07:46,479 --> 01:07:48,313
Tylko czasem coś cię odpala:
1016
01:07:48,314 --> 01:07:52,692
zapach, smak, piosenka...
1017
01:07:52,693 --> 01:07:57,739
Czasem nawet coś niezwiązanego ze stratą.
1018
01:07:57,740 --> 01:07:59,199
Kiedy to się dzieje,
1019
01:07:59,200 --> 01:08:02,452
pozwalam sobie na to uczucie,
1020
01:08:02,453 --> 01:08:06,707
bo zbliża mnie do osoby, za którą tęsknię.
1021
01:08:06,916 --> 01:08:13,630
No więc jestem
w drodze na mój spacer i myślę:
1022
01:08:13,631 --> 01:08:16,300
„Skąd się wziął
ten fenomen Taylor Swift?”.
1023
01:08:18,803 --> 01:08:21,429
Druga część mózgu
podpowiada: „To może posłuchaj?”.
1024
01:08:21,430 --> 01:08:23,557
Wtedy przypominam sobie,
1025
01:08:25,226 --> 01:08:27,602
że jestem otwartym,
wolnym od uprzedzeń gościem
1026
01:08:27,603 --> 01:08:29,814
i ściągam album <i>Midnights,</i>
1027
01:08:30,940 --> 01:08:32,816
który wtedy wyszedł.
1028
01:08:32,817 --> 01:08:37,613
Idę pod górę i słucham Taylor Swift.
1029
01:08:39,365 --> 01:08:40,865
Okej, spoko,
1030
01:08:40,866 --> 01:08:44,619
porządny pop.
Kumam, za co można ją lubić
1031
01:08:44,620 --> 01:08:48,206
i choć to wciąż nie dla mnie,
1032
01:08:48,207 --> 01:08:50,667
i nigdy już tego nie włączę,
1033
01:08:50,668 --> 01:08:55,171
cieszę się, że mam własne zdanie.
1034
01:08:55,172 --> 01:08:58,717
Aż nagle słyszę ten kawałek:
1035
01:09:13,274 --> 01:09:14,900
Jest smutna.
1036
01:09:24,118 --> 01:09:25,619
Ludzie, ona płacze!
1037
01:09:26,745 --> 01:09:28,706
Słuchajcie tego:
1038
01:09:35,754 --> 01:09:36,964
Ja pierdolę!
1039
01:09:48,267 --> 01:09:50,519
Uwaga - idą trzy pożegnania.
1040
01:09:55,316 --> 01:09:56,775
O mój Boże!
1041
01:10:02,406 --> 01:10:04,783
Rozwaliła mnie. Ryczę.
1042
01:10:05,701 --> 01:10:08,578
Idę pod górę i szlocham,
1043
01:10:08,579 --> 01:10:12,041
ale zapętlam numer, bo chcę to czuć!
1044
01:10:12,958 --> 01:10:16,377
Idę w pół zgięty i wyję:
„Kurwa, jakie to dobre”.
1045
01:10:16,378 --> 01:10:18,630
Ledwo widzę przez łzy
1046
01:10:18,631 --> 01:10:21,592
i nagle tracę przytomność.
Kurwa!
1047
01:10:25,346 --> 01:10:28,474
Zemdlałem.
1048
01:10:29,225 --> 01:10:30,975
A jak mdlejesz, to nie ma nic!
1049
01:10:30,976 --> 01:10:33,311
Czarno, nic się nie dzieje.
1050
01:10:33,312 --> 01:10:36,397
Jakbyś się nie obudził,
to nawet byś nie zauważył.
1051
01:10:36,398 --> 01:10:41,986
Nie ma cię. Ale się obudziłem.
1052
01:10:41,987 --> 01:10:44,823
Głowa na ziemi,
na twarzy żwirek, krew i kurz,
1053
01:10:44,949 --> 01:10:47,534
a z głośnika: „Żegnaj, żegnaj, żegnaj...”.
1054
01:10:53,874 --> 01:10:55,583
Więc łapię, co się stało.
1055
01:10:55,584 --> 01:10:58,044
Ogarniam się, otrzepuję, pije wodę.
1056
01:10:58,045 --> 01:11:01,256
Nie wiem do końca,
czemu zemdlałem, ale nic mi nie jest.
1057
01:11:01,257 --> 01:11:04,592
I nagle nachodzi mnie głęboka refleksja.
1058
01:11:04,593 --> 01:11:09,848
Już nie boję się śmierci.
1059
01:11:10,599 --> 01:11:11,683
Bo to wielkie nic.
1060
01:11:11,684 --> 01:11:14,727
Nie boję się umrzeć,
1061
01:11:14,728 --> 01:11:19,066
o ile stanie się to szybko
i o ile zdążę włączyć tę piosenkę.
1062
01:11:22,778 --> 01:11:23,946
Dziękuję.
1063
01:12:41,023 --> 01:12:43,025
Napisy: Sylwia Weider
1064
01:12:44,305 --> 01:13:44,216
Zareklamuj swój produkt lub firmę.
Skontaktuj się z www.OpenSubtitles.org